Ludzie Nowego Orleanu map1 map2 map5

Sunday, Apr 28th

Ludzie Nowego Orleanu


Nowy Orlean był prawdziwą mieszanką narodowości i ras na długo zanim Amerykę zaczęto nazywać "etnicznym tyglem". Był "międzynarodowy" prawie od samego początku i nowe określenie "Międzynarodowe Miasto", którego Nowy Orlean doczekał się w XIX wieku, było tylko spóźnionym potwierdzeniem faktu, o którym wiedzieli wszyscy. Przekonali się o tym Amerykanie, którzy zaczęli masowo napływać do Crescent City zaraz po zakupie Louisiany. Pewien poradnik dla przyszłych amerykańskich osadników zawierał taki oto, potwierdzający różnorodność etniczną mieszkańców Nowego Orleanu, opis: "Tutaj w ciągu połowy godziny możesz spotkać i porozmawiać z Francuzami, Hiszpanami, Duńczykami, Szwedami, Niemcami, Anglikami, Portugalczykami, Holendrami, Meksykanami, mieszkańcami Kentucky, Tennessee, Ohio, Pennsylvanii, Nowego Yorku, Nowej Anglii oraz z Afrykańczykami, mieszańcami quadroons i z grupami wrzaskliwych Indian".


Plan Nowego Orleanu, ca 1740. Zdjęcie: Archiwum


Pierwszymi ludźmi zamieszkującymi tereny Nowego Orleanu byli Indianie Choctaw, o których francuski misjonarz powiedział: "Zanim będziemy mogli tych dzikusów uczynić chrześcijanami, najpierw musimy zrobić z nich istoty ludzkie". Pierwszymi Europejczykami, którzy stanęli na louisiańskiej ziemi byli Hiszpanie. W 1543 r.  Luis de Moscoso minął miejsce dzisiejszego Nowego Orleanu wraz z pozostałymi przy życiu członkami wyprawy Hernando de Soto, który zginął w okolicach dzisiejszego Memphis. Nie mieli oni jednak nic wspólnego z początkami Nowego Orleanu, który pojawił się na mapach prawie 200 lat później. Rene Robert Cavalier, Sieur de La Salle, dotarł do ujścia Mississippi w 1682 r. i ogłosił, że całe dorzecze tej potężnej rzeki będzie odtąd należeć do króla Francji, Ludwika XIV. Tą słynną, historyczną proklamację zajęcia Louisiany przez Francję, słyszała tylko niewielka grupa podróżników, którzy towarzyszyli mu w wyprawie. Było wśród nich 21 Francuzów, jeden Włoch, Henri de Tonti, oraz osiemnastu Indiańskich przewodnilów i tragarzy z plemion Mohegan i Abnaki. Dziesięciu z nich zabrało ze sobą całe swoje rodziny.

Gdyby wypadało oceniać ludzi jakościowo, to większości francuskich osadników we wczesnych latach louisiańskiej kolonii, w żadnym razie nie dałoby się zaliczyć do pierwszej kategorii. Jeden z francuskich urzędników określił ich jako "niemrawych... libertynów, którzy myślą tylko o bieganiu po lasach", a pewien misjonarz powiedział: "bez wiary i bez prawa, ci pijacy i bluźniercy, którzy są zbiegami z Kanady za przestępstwa albo za długi, prowadzą libertyńskie życie z młodymi, dzikimi dziewkami; potrzebne jest aby pozwolić im żenić się z nimi, aby ich powstrzymać!"

Sytuacja nie poprawiła się po założeniu Nowego Orleanu. Francuzi nadal wysyłali do kolonii przestępców i niepożądanych w kraju ludzi. Bienville wysłał w 1719 r. skargę do Paryża, w której pisał: "Jest wielce nieprzyjemne dla oficera, któremu zlecono obronę kolonii, mieć do dyspozycji tylko bandę dezerterów, przemytników i łajdaków, którzy są gotowi nie tylko cię opuścić, ale także zwrócić się przeciwko tobie". Protest poskutkował i w ciągu 6 miesięcy deportacja kryminalistów i innych osób o złej reputacji ustała. Francja zaczęła zatem szukać nowych kolonistów gdzie indziej. W wyniku prowadzonej rekrutacji w Niemczech, w Louisianie pojawiła się pewna ilość niemieckich chłopów. W oczach Francuzów byli oni beznamiętnymi, ciężko pracującymi robotnikami rolnymi. Interesujące jest to, że dopiero pojawienie się tej grupy osadników wprowadziło pewną stabilizację we francuskiej Louisianie na początku lat 20-tych XVII wieku. Zrekrutowano około 10 tysięcy Niemców, ale tylko 6 tysięcy wyruszyło w trwającą kilka miesięcy podróż morską do Nowego Świata. Z powodu tragicznych warunków na statkach, do Nowego Orleanu dotarło tylko około 2 tysięcy nowych osadników. Nieumiejętność francuskich urzędników radzenia sobie z niemieckimi wyrazami skutkowała zabawnymi zniekształceniami niemieckich  imion i nazwisk. Nazwisko Himmel zamieniono na Hymel, Kleinpeter na Clampetre, Katzenberger na Casbergue, Edelmaier na Delmaire. Najciekawszy jednak przypadek trafił się Johannowi Zweigowi (zweig - gałązka), któremu zirytowany francuski urzędnik nadał nazwisko Jean La Branche (Gałąź).

Mniej więcej w tym samym czasie, gdy do Louisiany przybywali Niemcy, dotarł też pierwszy duży transport czarnych niewolników. 7 lipca 1720 r. ze statków w Porcie Nouvelle-Orléans zeszło 147 niewolników. W 1721 r. przeprowadzono spis ludności Nowego Orleanu i okolic. W mieście doliczono się 470 mężczyzn, kobiet i dzieci, w tym 172 Czarnych, zaś tereny okoliczne zamieszkiwało 1,269 osób, w tym 533 niewolników. Po przybyciu Niemców i Afrykańczyków w Nowym Orleanie nie było jeszcze wielu przedstawicieli innych nacji. Dopiero wraz z przejęciem Louisiany przez Hiszpanów w 1766 r. do kolonii zaczęli napływać osadnicy ze wszystkich stron świata. W dużej liczbie w Louisianie osiedlili się francuskojęzyczni Akadianie, dziś zwani "Cajuns" (słowo Cajun jest zniekształconym wyrazem "Cadien", który powstał po skróceniu w mowie potocznej nazwy "Acadien"). Zostali oni wypędzeni z Nowej Szkocji przez Anglików, którzy przejęli kontrolę nad byłymi terytoriami Francuskimi na północnym-wschodzie Ameryki. Około 1,5 tysiąca Akadian osiedliło się po 1755 r. powyżej Nowego Orleanu.

W 1785 r. korona Hiszpańska przeprowadziła największy w historii Ameryki transport kolonistów z Europy. Około 1,600 Akadian, pochodzących z ich ponad 3-tysięcznej enklawy we Francji, przypłynęło do Nowego Orleanu siedmioma statkami. Również pod koniec XVIII wieku do hiszpańskiego Nowego Orleanu zaczęli docierać pierwsi Amerykanie z doliny Kentucky i Ohio. Byli to najczęściej farmerzy, którzy spławiali rzeką swoje produkty aby je następnie załadować na statki płynące do portów wschodniego wybrzeża. Po zakupie Louisiany Nowy Orlean został dosłownie zalany przez amerykańskich poszukiwaczy fortun, brokerów, kupców, prawników, doktorów, traperów i wszelakich poszukiwaczy przygód. Pomiędzy nimi a dotychczasowymi mieszkańcami Louisiany, głównie francuskimi i hiszpańskimi Kreolami, nigdy nie było wzajemnego zrozumienia ani tym bardziej sympatii. Głównie dlatego zaczęli się oni osiedlać poza dzielnicami zamieszkałymi przez Kreolów i dlatego Vieux Carre do dziś pozostał francuski, zaś dzielnica Garden District jest typowo amerykańska.

Druga duża fala emigrantów niemieckich dotarła do Nowego Orleanu w pierwszym dwudziestoleciu XX wieku. nazywano ich "Redemptioners" ("Spłacaczami"?, redeem - spłacić, odkupić), gdyż umowa terminatorska nakazywała im odrobienie w ciągu określonego czasu długu, jaki zaciągnęli u osoby zapewniającej im transport do Nowego Świata. W przeciwieństwie do pierwszej grupy Niemców, nazwiska drugiej fali emigrantów niemieckich nie były zniekształcane i ludzie ci zachowali swój język oraz zwyczaje. Trzecia fala Niemców przybyła po roku 1848, po burzliwych wydarzeniach europejskiej Wiosny Ludów. Tym razem grupa ta składała się z intelektualistów i ludzi wykształconych.

Klęska głodu w Irlandii spowodowała emigrację tysięcy Irlandczyków, którzy po 1830 r. częściowo również trafili do Nowego Orleanu. Jakkolwiek przed tą falą, przedstawiciele irlandzkiego narodu na długo wcześniej zakorzenili się w kreolskim mieście. W 1731r. przybył tu Charles McCarthy i oczywiście, dzięki Kreolom, jego nazwisko przeobraziło się w Macarty. Oliver Pollock natomiast był bogatym biznesmenem, który już w działał w Nowym Orleanie od roku 1768. Podczas Amerykańskiej Rewolucji pomagał w zaopatrywaniu Armii Kontynantalnej w proch i amunicję, które pochodziły od Hiszpanów. Pewien angielski podróżnik, Thomas Ashe, który odwiedził Nowy Orlean w 1808 r. zanotował, że Irlandczycy byli bardzo widoczni: "Virgińczycy i ludzie z Kentucky dominowali w brokerce i biznesie opartym na prowizjach; Szkoci zaś i Irlandczycy opanowali poważną część eksportu i importu. Francuzi byli posiadaczami sklepów i magazynów, zaś Hiszpanie zajmowali się handlem detalicznym. ". W 1808 r. po raz pierwszy w Louisianie społeczność irlandzka obchodziła Dzień św. Patryka. Tuż przed Wojną Secesyjną Nowy Orlean był prawdziwym międzynarodowym miastem, z którym pod tym względem nie mogło konkurować żadne inne miasto, za wyjątkiem może Nowego Yorku. Spis ludności z 1860 r. wykazał, że w 155-tysięcznej, nie-czarnej społeczności miasta żyli przedstawiciele 32 nacji, z czego prym wiedli Irlandczycy (23 tys.) oraz Niemcy (19 tys.) Ponad 41% mieszkańców urodziło się gdzie indziej.

Pod koniec XIX wieku do Nowego Orleanu zaczęli napływać masowo emigranci z Włoch. Imigracja ta spowodowała, że już przed 1980 r. Włosi stali się najliczniejszą grupą etniczną miasta. Dużą grupę stanowią też Jugosłowianie oraz emigranci z Ameryki Południowej, szczególnie od czasu II Wojny Światowej. Od wybuchu powstania Fidela Castro na Kubie, społeczność latynoska w Nowym Orleanie powiększyła się kilkakrotnie. Obecnie w międzynarodowym mieście żyje około 90 tys. emigrantów z Ameryki Południowej. Wojna w Wietnamie spowodowała pojawienie się w mieście znacznej liczby Wietnamczyków, których najczęściej można spotkać we wschodniej części Nowego Orleanu.

Informacje o różnorodności etnicznej Królowej Południa byłyby niekompletne bez wyjaśnienia terminu "Creole". Na początku XVI wieku Hiszpanie używali słowa "criollo" na określenie dziecka urodzonego w Nowym Świecie z czystej krwi hiszpańskiej. Dla odróżnienia, dzieci pochodzące od hiszpańskiego ojca i indiańskiej matki nazywano "mestizo", zaś pochodzące od hiszpańskiego ojca i czarnej matki - "mulatto". Termin "criollo" przejęli obecni na Karaibach (wtedy West Indies) Francuzi i używali go do określania urodzonych w koloniach dzieci francuskich rodziców. Dlatego we wczesnych latach w Nowym Orleanie byli Kreole fancuscy, hiszpańscy i niemieccy. Wiek później gubernator Louisiany Henry Johnson, którego rodzice byli Anglikami, utrzymywał, że też jest Kreolem. Nikt nie sprzeciwił się temu i termin "Creole" zaczął w praktyce odnosić się do wszystkich potomków pierwszych nowoorleańskich Kreoli.

Z biegiem czasu mieszkańcy Louisiany zaczęli używać określenia "Creole" jako przymiotnika, którym określano wszystko rdzennie louisiańskie. Stąd na przykład ziemniaki wyhodowane w Louisianie nazywa się "creole potatoes" zaś Murzyni louisiańscy to "creole Negroes". Podczas aukcji niewolników 200 lat temu, gdy licytowano "creole Negro", wszyscy wiedzieli, że niewolnik mówi po francusku zaś "American Negro" jest angielskojęzyczny. "African Negro" nie mówił żadnym z tych języków. Kreolami zaczęto też nazywać mówiących po francusku, wolnych ludzi o kolorze skóry innym niż biały. Dziś ich potomkowie nadal uważają się za Kreoli, dlatego poza Louisianą uważa się powszechnie, że Kreole są mieszanego pochodzenia.

Oliver Pollock

Jeden ze sławnych bohaterów Amerykańskiej Rewolucji, generał George Rogers Clark, przeprowadził w 1777 r. zwycięską kampanię na tzw. Terytorium Północnozachodnim. Dowodząc niewielkimi oddziałami kolonistów w liczbie około 200 ludzi, zajął kilka najważniejszych fortów na zachód od Alleghenów, w dzisiejszym Illinois i w Indianie, oraz pojmał angielskiego dowódcę na tych terenach, pułkownika Hamiltona. W jednym z listów generał Clark napisał, że nie mógłby przeprowadzić swojej zwycięskij kampanii bez finansowego wsparcia "Pana Pollock'a z Nowego Orleanu". Zajęcie Terytorium Północnozachodniego i utrzymanie go przez Clarka nie może pozostać niedocenione. Była to jedyna Amerykańska kampania, prowadzona na zachód od Alleghenów. Pollock wyłożyl sumę 91 tys. dolarów, dzięki której była ona w ogóle możliwa. Podczas podpisywania pokoju z Anglią po zakończeniu działań wojennych, Stany Zjednoczone zawarły w swym terytorium tereny zdobyte przez Clarka, dzięki pieniądzom Pollock'a. Był to obszar na zachód od pasma Alleghenów, rozciągający się aż do Mississippi i zawierający ziemie na północ od rzeki Ohio. Gdyby nie inwestycja Oliviera Pollocka, nie doszłoby do Zakupu Louisiany 20 lat później. Napoleon nie mógłby sprzedać Louisiany Stanom Zjednoczonym, gdyż pomiędzy tymi dwoma krajami znajdowałoby się terytorium angielskie.

Irlandczyk Oliver Pollock jest dziś postacią prawie całkiem zapomnianął, choć degrał kluczową rolę w Amerykańskiej Rewolucji oraz w pierwszych latach istnienia nowej republiki. Oliver Pollock był również twórcą symbolu amerykańskiego dolara.

Oliver Pollock przybył do Nowego Orleanu w 1767 r. Miał wtedy 31 lat. Pięć lat wcześniej po raz pierwszy postawił stopy na amerykańskiej ziemi, w Philadelphii, podobnie jak wielu emigrantów bez grosza, którzy przybywali z północnej Irlandii. W przeciwieństwie jednak do większości, która przeważnie ruszała niezwłocznie dalej na zachód, do Pennsylwanii i do doliny Ohio, Pollock zajął się handlem morskim i pozostał na miejscu. Zdobył doświadczenie jako wprawny akwizytor i sprzedawca i nauczył się języka hiszpańskiego, o wiele bardziej przydatnego do prowadzenia handlu z Zachodnimi Indiami (Karaiby) niż angielski i rozpoczął owocną współpracę z największą kompanią handlową w Havanie na Kubie. Szybko zaprzyjaźnił się z jednym z najważniejszych ludzi na Kubie, jezuitąThomas'em Murphy'm, oraz z  innym Irlandczykiem, generałem Alexandrem O'Reilly, który dowodził hiszpańskimi oddziałami stacjonującymi na wyspie. Jako przedstawiciel handlowy pobijał rekordy sprzedaży a prywatnie rozpoczął starania o rękę córki O'Reilly'ego. Zamiast jednak małżeństwa i stabilnej posady w bezpiecznej Havanie, w 1767 r. Pollock opuścił Kubę i przybył do niewielkiej i na wpół dzikiej osady, zwanej Nowym Orleanem. Wojna Angielsko-Francusko-Indiańska dopiero co się zakończyła i Anglia posiadała teraz całą kontynentalną część Ameryki, na wschód od Mississippi, zaś Francja, na mocy tajnego porozumienia, scedowała pozostałą, zachodnią część Louisiany Hiszpanom, w tym Nowy Orlean. Anglików przekonano, że miasto leży na zachodnim brzegu i dlatego trafiło pod zarząd hiszpańskich Bourbonów.

Tymczasem tysiąc mil od Nowego Orleanu znajdował się obszar, gdzie trwała właśnie największa w świecie passa dla handlu. Teren ten nazywano "Spodem Ameryki" (American Bottom). Kupcy handlowali z Indianami na zachodzie i na północy oraz z osadnikami w dolinie Ohio na wschodzie. Pollock dostrzegł tam większe możliwości dla biznesu niż te, które miał w Hawanie.

W 1767 r. nic nie wskazywało na to, że miasto i jego port staną się jedyną drogą na świat dla tej "złotej doliny". Nowy Orlean nie prezentował się jeszcze wtedy zbyt okazale, zwłaszcza w porównaniu z Philadelphią albo Bostonem. Miasto miało trochę ponad 700 budynków, 33 place, ogrody i plantacje wokół miasta, wały przeciwpowodziowe wzdłuż brzegu Mississippi, armaty skierowane w dal na wypadek ataku oraz pomieszaną rasowo i narodowościowo społeczność mieszkańców, którzy zrzędzili na temat przejęcia kolnii przez Hiszpanię. Wszystko to razem nie wróżyło dobrze na przyszłość. Coraz częściej mówiono głośno o rewolcie przeciwko Hiszpanom, ale przedsiębiorczy Irlandczyk nie wdawał się w politykę; był zbyt bardzo zajęty swoim biznesem. Kompletował właśnie swoją prywatnę flotyllę około 20 statków załadowanych towarami, które zamierzał wysłać w górę Mississippi, w kierunku "Spodu Ameryki", gdzie można było sorzedać wszystko na pniu z wielkim zyskiem.

W czaswie kiedy odbywał jedną z wielu podróży do Baltimore, gdzie dokonywał zakupów, w Nowym Orleanie wybuchło powstanie przeciwko władzy hiszpańskiej. Kilku spiskowców, na czele z Nicolasem Denisem Foucaultem, byłym francuskim komisarzem, zorganizowało pierwsze niepodległościowe powstanie kolonii w Ameryce Północnej. Gdy przybył do Nowego Orleanu, okazało się, że jego przyjaciel O'Reilly właśnie przybył do miasta wraz z 2,600 żołnierzami w celu stłumienia rewolty. Powstanie zakończyło się zanim się właściwie rozpoczęło. Organizatorów aresztowano i niezwłocznie powieszono, a O'reilly został pierwszym gubernatorem hiszpańskiej Louisiany. Populacja miasta liczyła wtedy mniej niż 3 tys. ludzi i przybycie hiszpańskiego wojska praktycznie podwoiło tą liczbę. Natychmiastowym efektem była groźba klęski głodu. Szczęśliwie dla żołnierzy, Pollock przybył w samą porę ze świeżo zakupionym ładunkiem mąki, którą w calości zaoferował generałowi O'Reilly za jakąkolwiek cenę, którą ten zgodziłby się zapłacić. Z wdzięczności, gubernator O'Reilly nadał Pollock'owi przywilej handlu w Louisianie bez jakichkolwiek podatków i opłat.

Dla Oliver'a Pollock'a był to życiowy "strzał w dziesiątkę". Będąc w stanie prześcignąć każdą konkurencję, w ciągu siedmiu lat stał się królem handlu, posiadającym wystarczająco dużo pieniędzy, żeby stać się czwartym największym sponsorem Amerykańskiej Rewolucji. Tylko fundusze przekazane rewolucjonistom przez rządy Francji i Hiszpanii oraz przez wielki duńskie banki, przewyższyły 300 tys. dolarów, które wyłożył dla rewolucji Oliver Pollock.

Nie jest dziś możliwe oszacowanie wartości tych pieniędzy w 1776 r., prezydent George Washington podpisał ustawę dotyczącą mennicy USA dopiero w 1792 r. ale była to suma ogromna. Jeden dolar miał wtedy warość mniej więcej 30 dzisiejszych, 300 tysięcy dolarów to około 9 miliardów w 2020 roku. W 1776 roku można było za to wystawić sporą armię, cały koszt Amerykańskiej Rewolucji winiósł ok 23 miliardów (z r. 218). Oliver Pollock pokrył więc ponad 1/3 wszystkich kosztów wyzwolenia 13 ameryklańskioch kolonii spod władzy Anglii!

Hiszpańskie peso, które było pierwowzorem amerykańskiego dolara, było nazywane "dolarem" już w czasach Pollocka. Również symbol dzisiejszego dolara pochodzi od peso. Po raz pierwszy pojawił się on w liście Pollocka do generała Clarka z 1778 r. i bardzo szybko rozpowszechnił się w Nowym Orleanie. Wydaje się, że symbol dolara ($) został przez niego wynaleziony przypadkowo, jako skrocony do minimum zapis hiszpańskiego peso de ocho. Pollock zapisywał go jako Ps, ale w jego korespondencji po 1778 roku symbol peso zaczął się pojawiać jako duże P i duże S napisane jedno na drugim, tworząc rozpoznawalny do dziś symbol amerykańskiej waluty.  Pollock był przykładem realizacji wielkiego, amerykańskiego sukcesu, zanim jeszcze doszło do powstania Stanów Zjednoczonych. Jego odnalezione dokumenty świadczą o tym, że osobiście znał się z Washingtonem, Franklinem, Jeffersonem, Patrickiem Henry i z założycielem pierwszego banku narodowego USA, Robertem Morrisem, który zaczął używać symbolu Pollock'a w oficjalnych dokumentach bankowych i przyczynił się do jego upowszechnienia. Znali go również Hiszpanie, których przekonał, że udział w Amerykańskiej Rewolucji po stronie zbuntowanych kolonistów będzie opłacalny. I rzeczywiście był, chociaż tylko do czasu. Można podejrzewać, że Hiszpanie żałowali kilka pokoleń później poparcia udzielonego buntownikom, zwłaszcza po utracie Kuby i Florydy, ale wtedy, w 1776 roku wszystko co mogło zaszkodzić głównemu wrogowi, Anglii, wydawało się słuszne. W 1779 r. Pollock dołączył do ówczesnego gubernatora Louisiany Galveza i jego armii maszerującj na angielskie Baton Rouge. Po zajęciu miasta Oliver Pollock samodzielnie doprowadził do poddania się angielskiej załogi Natchez. Po prostu napisał kilka słów do swoich angielskich, wysoko postawionych przyjaciół w Natchez, zalecając im takie działanie. Było to najbardziej niezwykłe zwycięstwo w amerykańskiej wojnie o niepodległość.

Kongres USA przyjął dolara jako oficjalną walutę USA w 1785 roku. Pierwsze monety wybito w państwowej mennicy w 1794 roku, a trzy lata później symbol Oliver'a Pollack'a - $- po raz pierwszy pojawił się w druku.

Płyta pamiątkowa na domu przy ulicy Chartres, blisko Conti Street w Nowym Orleanie upamiętnia jego szczęśliwy dom rodzinny. Tu zamieszkał ze swoją żoną, Margaret O'Brien, w 1788 r. Tu urodziła mu się ósemka dzieci i tu mieszkał, gdy gromadził swoją fortunę. Był tajnym reprezentantem USA w hiszpańskim Nowym Orleanie wypełniając wszystkie zadania wyznaczone przez Kontynentalny Kongres, często finansując ich realizację z własnej kieszeni. Ogromny wkład finansowy Pollocka w Rewolucję pozostawił go bez grosza, gdy skończyła się wojna. Przeniósł się wtedy do Pennsylvanii, gdzie zachował jedną plantację, nie obciążoną hipoteką. Wiele czasu spędził próbując odzyskać od Kongresu przynajmniej część pieniędzy, które wyłożył na potrzeby Rewolucji. Wkrótce po śmierci żony w 1799 r. przeniósł się do Pinckneyville, Mississippi, na plantację swojej córki. Tam doczekał się przyłączenia najpierw Louisiany a potem Florydy do USA, czego był gorącym zwolennikiem. Oliver Pollock zmarł 17 grudnia 1823.

Andrew Jackson Higgins

Pomysłowość tego nowoorleańskiego konstruktora statków, który umożliwił amerykańskiej marynarce wojennej przetransportowanie żołnierzy USA na europejskie plaże podczas II Wojny Światowej, zapewniła mu stałe miejsce w historii. Alianci, wypchnięci z Europy przez niemieckie siły szybkiego ataku, stanęli przed zadaniem odzyskania kontynentu i wyzwolenia Francji. Podobna sytuacja zaistniała na Pacyfiku, gdzie Japonia zajęła wiele wysp. Jedynym sposobem pokonania wrogów była inwazja. Alianci zdecydowali się uderzyć z baz w Anglii, przez Kanał LaManche oraz transportując ogromne ilości wojska na wyspy Pacyfiku. Wsparciem miało być lotnictwo. Ale jak żołnierze mieli dotrzeć do brzegu z pokładów wielkich transportowców, które nie mogły manewrować na płytkich, przybrzeżnych wodach? Odpowiedzi dostarczył pan Higgins, który od wielu lat zajmował się produkcją drewnianych łodzi i handlem drewnem. W 1937 r. skonstruował on specjalny pojazd, który mógł poruszać się po płytkich wodach, pokonywać przeszkody, zabierać pnie leżące na plażach i szybko wracać do bazy. Podczas wojny prowadził skład drewna usytuowany na terenach bagiennych. Swoją łódź, której przód otwierał się tworząc rampę potrzebną do wyładunku drewna, nazwał "Eureka". Gdy Armia USA uświadomiła sobie potrzebę posiadania pojazdu desantowego, "Eureka" okazała się najlepszym rozwiązaniem. Higgins przeprojektował swój pojazd, dostosowując go do potrzeb armii i rozpoczął produkcję. Na rządowe zamówienia jego firma wyprodukowała ponad 20 tys. łodzi desantowych i 215 patrolowych. Po wojnie Prezydent Roosvelt powiedział do Stephena Ambrosego, który zajmował się pisaniem jego biografii, że Higgins "wygrał tę wojnę", umożliwiając szybki desant wojska na plaże Normandii.

Jean Laffite

Rola Jeana Laffite, pirata i przemytnika, w bitwie o Nowy Orlean została dalece przerysowana. Niektórzy publicyści próbują nawet udowadniać, że to on, a nie generał Jackson, był prawdziwym zwycięzcą i bohaterem tej bitwy. Gdy w 1814 r. flota angielskiego admirała Sir Alexandra Cochrane'a, składająca się z ponad 50 okrętów i 7,5 tys. żołnierzy, pojawiła się u ujścia Lake Borgne, Laffite zaoferował swoją pomoc w obronie Nowego Orleanu. Jackson przyjął ofertę. Niektórzy twierdzą, że ceną było darowanie mu przemytniczych i grabieżczych win, za które był poszukiwany listem gończym z nagrodą pieniężną, ustanowioną przez gubernatora Louisiany Claiborne'a. Laffite miał swoją kwaterę główną na wyspie Grand Terre, na południe od Zatoki Batataria i doskonale znał wszystkie dopływy, zatoki i bagna dorzecza Mississippi w rejonie Nowego Orleanu. Podobno dostarczył też zapalników do strzelb Jacksona, a jego legendarni artylerzyści, Dominique You i Rene Beluche, obsługiwali armaty Jacksona.

Prawda jednak jest taka, że ani Jean Laffite, ani jego brat Pierre nie byli obecni na liniach obrony w Chalmette. Jackson skierował pirackich hersztów oraz ich bandę do obsadzenia jednego z bagiennych podejść do Nowego Orleanu. Z biegiem czasu postać pirata Laffite stała się legendą, tak wpływową, że do dziś jedną z turystycznych atrakcji Nowego Orleanu jest jego kuźnia przy 941 Bourbon Street, która podobno służyła za "pralnię" pieniędzy, miejsce gdzie Lafitte sprzedawał po specjalnych cenach zrabowane łupy. Jeśli oczywiście miejsce to było faktycznie jego kuźnią...


Web Analytics