Indianie map1 map2 map5

Friday, Oct 04th

Old West | Indianie

Indianie


Kiedy 12 grudnia 1492 roku Krzysztof Kolumb dopłynął do brzegów odległego, nieznanego dotąd lądu, żaden z uczestników tamtej wyprawy nie zastanawiał się kim byli ludzie, których spotkali na nowo odkrytych ziemiach. Celem ekspedycji Kolumba nie było przecież odkrycie nowych lądów, lecz wytyczenie nowego, krótszego szlaku do Indii i dalej, aż do Chin. Dla członków załogi jego okrętów i dla samego Kolumba było zatem oczywiste, że napotkanych mieszkańców Ameryki uznali oni za mieszkańców Indii i nazwali Indianami. Wygląd i kolor skóry amerykańskich Indian różnił się całkiem od wyglądu europejskich przybyszów, ale ani Kolumb ani nikt z jego załogi nigdy nie był nigdy w Indiach i nie widział mieszkańców tego wielkiego kraju, wszyscy natomiast słyszeli, że Hindusi mają ciemną skórę i czarne włosy. Wygląd Indian nie wzbudził wtedy niczyjego zdziwienia i ludzi tych do dziś nazywamy Indianami.


Black Otter (Czarna Wtdra), Arapahoe, 1899.  Zdjęcie: Frank A. Rinehart.


Zanim pierwsi Europejczycy dotarli do Ameryki, miliony ludzi żyły tu od tysięcy lat. Mówili setkami języków i stworzyli fascynujące kultury i cywilizacje. Niektóre stały na bardzo wysokim poziomie, stworzyły zadziwiająco zaawansowane idee filozoficzne i religijne, jeszcze inne, zwłaszcza w Ameryce Środkowej i Południowej, zbudowały potężne imperia. Stworzyły prawa, kodeksy, struktury społeczne, architekturę i sztukę, sądownictwo, parlamenty i publiczne systemy edukacyjne. Ich znajomość matematyki i astronomii przewyższała znajomość tych dyscyplin w Europie. Archeolodzy odkrywają coraz więcej dowodów na to, że największe cywilizacje Mezoameryki i Ameryki Południowej były jednak spadkobierczyniami o wiele starszych i jeszcze bardziej zaawansowanych kultur istniejących setki i tysiące lat wcześniej. Wiemy o nich niewiele, ale wiemy, że Ameryka miała nie tylko swoją historię, ale nawet prehistorię.

Hiszpańscy, angielscy i francuscy kolonizatorzy, którzy przybyli do Ameryki wkrótce po Kolumbie, odkryli tu całkiem nowe kultury, wierzenia i organizację życia ludzi. Wszystko było tu inne i nieznane, zadziwiające i często przerażające, niektóre praktyki wprost demoniczne, zwłaszcza dla ludzi z chrześcijańskiej Europy. Wielkie osiągnięcia cywilizacyjne Inków, Majów i Azteków, wspaniałe miasta z budowlami jakich przybysze nigdy nie widzieli, niezwykłe rozwiązania architektoniczne i technologiczne, astronomia i medycyna - wszystko to było wprost oszałamiające. Domy zwykłych obywateli w Tenochtitlan miały bieżącą wodę, w mieście był ogród zoologiczny i publiczne parki, wielkim szacunkiem otaczano muzyków, poetów, architektów i wszelkich artystów.  W chwili spotkania z Europejczykami imperia Inków w dzisiejszym Peru i Boliwii, oraz Azteków i Majów w Meksyku, należały do najbardziej rozwiniętych społeczeństw na świecie. Inkowie zbudowali najlepszy w tamtych czasach system dróg łączących wszystkie cztery prowincje i zakątki państwa ze stolicą w Cuzco. Sieć dróg w imperium Inków była lepsza od rzymskiej. Oprócz transportu towarów i żywności do najmniejszej nawiet wioski, drogi pozwalały na niezwykle sprawną i szybką wymianę informacji, przekazywanie rozkazów, decyzji i drobnych przesyłek dzięki armii tysięcy specjalnych biegaczy, przemieszczających się jak w sztafecie od stacji do stacji. Podobny system, ale szybszy i sprawniejszy dzięki koniom, stworzyła później w USA firma Pony Express, a po niej firmy dyliżansowe specjalizujące się głównie w transporcie przesyłek pocztowych. Inkowie nie używali pieniędzy, nie wiemy czy po prostu nigdy nie wpadli na taki pomysł, czy też był to świadomy wybór. Produkcja wszelkich dóbr w ich imperium była centralnie planowana, jak w k;lasycznym komuniźmie. Planowana była nawet produkcja rolna i dystrybucja żywności. Obywatele państwa Inków byli wyznaczani przez urzędników administracyjnych do wykonywania konkretnych zadań, za co byli wynagradzani w naturze. Urzędnicy dysponujący szczegółowymi danymi planowali dystrybucję wszystkiego. System działał bardzo sprawnie i był bardzo skuteczny zwłaszcza w sytuacjach różnych klęsk: powodzi, suszy, nieurodzaju, itd. Mieszkańcy imperium mogli liczyć na pomoc i opiekę państwa.

W chwili przybycia Francisco Pizarro, na terenie ogrodów pałacowych w stolicy Imperium Inków Cuzo, należących do ostatniego króla Inków Atahualpy, był sztuczny ogród pełen kwiatów, drzew i krzewów wykonanych ze złota, srebra, platyny, miedzi i szlachetnych kamieni. Było tam też pole kukurydzy z kolbami dorodnych złotych ziaren i liśćmi z cienkiej srebrnej blachy,, falującej na wietrze całkiem jak prwdziwe, a szum drzew był jak cicha muzyka. Na kwiatach siedziały misternie wyrzeźbione kolorowe motyle i inne owady. Wykonanie tysięcy małych elementów i złożenie ich w całość wymnagało wieloletniej pracy setek najbardziej uzdolnionych projektantó i złotników.

Aztekowie i Majowie również stworzyli potężne imperia ze sprawną administracją i armią. W państwie Azteków działał system edukacji publicznej i akademie wojskowe, w których oprócz posługiwania się bronią i taktyki walk, uczono strategii i różnych technik wojskowych. Wszystkie trzy wielkie cywilizacje upadły bardzo szybko po opanowaniu ich przez Hiszpanów. Współczesne podręczniki i opracowania za główny powód zniszczenia cywilizacji indiańskich w Południowej i Centralnej Ameryce, podają chciwość i zachłanność konkwistadorów, których jedynym celem było złupienie i zrabowanie bogactw państw Nowego Świata. Jest w tym dużo prawdy, ale złoto nie było jedynym powodem. Głównym powodem fanatycznego wręcz i metodycznego niszczenia tych cywilizacji i wszelkich śladów po nich, zwłaszcza w Meksyku i zwłaszcza na początku, były składane tam ofiary z ludzi, które napawały konkwistadorów największym obrzydzeniem. Początkowo nikt nie wiedział nic pewnego o żyjących tu ludziach, o ich państwach i kulturach. Hiszpanie nie przybywali tu z gotowym planem podboju, dopiero dużo później do pierwszych odkrywców, Pizarro, Corteza i wielu innych, przygnęła nazwa conquistadores - zdobywcy. Prawie od samego początku w skład odkrywczych wypraw wchodzili duchowni - księża i zakonnicy. Ich zadaniem  było nawracanie odkrytych narodów na świętą wiarę katolicką, co Hiszpanie traktowali bardzo poważnie wierząc, że dzikim i nieoświeconym ludom, którzy nie znają Boga, otwierają drogę do zbawienia i ratują ich od wiecznego potępienia. Wszyscy byli głęboko religijni i krwawe ofiary z setek jeńców i bezbronnych wieśniaków schwytanych w pospolitych łapankach w innych krajach, wydały im się dziełem samego szatana. Pasja z jaką konkwistadorzy tępili i niszczyli bezlitośnie wszystko co kojarzyło im się z potworną diabelską antykulturą, wynikało z głębokiego przeświadczenia o strasznych i niewybaczalnych grzechach jakich dopuszczają się mieszkańcy tych krajów. Dopiero później, już po konkwiście,przyszedł czas na cywilizowanie i nawracanie uznawanych do tej pory za dzikich, resztek Azteków, Inków i Majów. Hiszpania była pierwszym krajem, który zniósł wszelkie formy niewolnictwa Indian w 1530 roku, a ochrzczonych uznał za hiszpańskich obywateli. Każdy ochrzczony Indianin był równy we wszystkim z innymi poddanymi hiszpańskiej korony, miał prawo zamieszkać w Hiszpanii i korzystać ze wszystkich przywilejów jakimi cieszył się urodzony tam obywatel.

Pełne sprzeczności w oczach Europejczyków cywilizacje Majów, Inków i Azteków, w których wielkim szacunkiem cieszyli się muzycy, poeci i architekci, i w którycvh  jednocześnie praktykowane były barbarzyńskie ofiary z ludzi, zasługiwały tylko na doszczętne wytępienie. Brzmi to wszystko jak ultra-hipokryzja, bo przecież niszcząc kultury Mezoameryki Hiszpanie sami dopuścili się tysięcy zbrodni, spowodowali upadek kwitnących cywilizacji i wymordowali setki tysięcy ludzi, setki tysięcy innych wtrącając w twającą całymi pokoleniami nędzę i zacofanie. Nie dotyczy to zresztą wcale tylko Hiszpanów, robiły tak wszystkie państwa, narody i rasy podporządkowujące sobie inne ludy i narody od początku świata. Rząd USA działając całkiem legalnie przyczynił się do wytępienia milionów Indian północnoamerykańskich uzasadniając swoje panowanie nad połową kontynentu ideą sformułowaną w słynnym Manifest Destiny. Wiara we własną wyjątkowość jest główną siłą napędową całej amerykańskiej polityki międzynarodowej po dziś dzień. Zanim potępimy w czambuł hiszpańskich konkwistadorów, pionierów i miliony osadników prących po trupach - dosłownie i w przenośni - na zachód, musimy pamiętać, że nie możemy ocaniać postępowania tych ludzi według dzisiejszych norm. Musimy też pamiętać, że niezliczone zbrodnie na ogromną skalę popełniane dziś w wielu miejscach świata, również w krajach powszechnie uznawanych za rozwinięte, demokratyczne i kierujące się się prawem, byłyby potępione przez ludzi żyjących w XVI wieku. Nie można dokonać moralnej oceny żadnego wydarzenia w oderwaniu od historycznego kontekstu i bez zrozumienia mentalności żyjących wtedy ludzi.

Odkryte w Ameryce Południowej i Środkowej pozostałości po starych, wysoko rozwiniętych kulturach, stanowiły i stanowią do dziś wielką zagadkę dla naukowców, głównie z powodu niezrozumiałych "braków" cywilizacyjnych. W żadnej z najbardziej zaawansowanych antycznych cywilizacji Ameryki (Inkowie w dzisiejszym Peru i Boliwii, Olmekowie, Majowie, Aztekowie i setki innych narodów i kultur) nie znano zastosowania koła, choć ich astronomowie potrafili obliczać ruchy ciał niebieskich i orbity planet z zadziwiającą precyzją. Archeologowie znaleźli wykonane z gliny zabawki dla dzieci w kształcie zwierząt - na lółkach. Nigdzie w Nowym Świecie nie zostały wynalezione sposoby termicznej obróbki metali. Ameryka nie stworzyła zaawansowanej metalurgii, w użyciu było tylko złoto i srebro, metale, które można obrabiać na zimno. Żadna z tych kultur nie miała w swojej historii okresów, które w Starym Świecie i na Dalekim Wschodzie wywarły tak wielki wpływ na rozwój cywilizacji przez całe stulecia. Ameryka nie miała epoki brązu, żelaza ani stali. W chwili rozpoczęcia europejskiej kolonizacji kontynentu, stojące na zadziwiająco wysokim poziomie kulturowym cywilizacje znały tylko kamienne i drewniane narzędzią i bronie: nabijane odłamkami obsydianu drewaniane pałki, miecze i noże. Dlatego właśnie największe armie Azteków i Inków tak łatwo padły ofiarą uzbrojonych w topory i szable z saraceńskiej stali Hiszpanów. Największe spustoszenie w szregach ustrojonych w kolorowe pióra półnagich rycerzy, siały żeliwne armaty i wynaleziona przez chińskich alchemikow w VIII wieku pólvora, czyli proch strzelniczy.

Indiańskie kultury w Północnej Ameryce, na terenie dzisiejszych Stanów Zjednoczonych i Kanady były o wiele bardziej prymitywne. Nie znały prawie żadnych technologii, nie wynalazły pisma, nie stworzyły architektury, rolnictwa ani nie udomowiły żadnych zwierząt, oprócz psów, które trzymano dla  mięsa. Prawie wszystkie, za wyjątkiem tylko nielicznych plemion na wschodzie kontynentu, których europejskie pochodzenie (Wikingowie) jest podejrzewane od wielu lat, żyły w epoce prawie kamiennej. Niektóre nauczyły się wyrobu naczyń i utensyliów z gliny i wikliny, a kultury mieszkańców wielkich równin były w całości uzależnione od bizona, dostarczyciela wszystkiego: pożywwienia, kości na narzędzia i groty strzał, skór niezbędnych do okrywania się w zimie i do budowy indiańskich tipi. Dlatego u wszystkich plemion na preriach bizon - tatanka - był otoczony  prawie religijną czcią, a po udanym polowaniu myśliwi odprawiali zawiłe ceremonie przepraszając jego ducha za odebranie mu życia. Indianie Lakota (Sioux) uważali buffalo za brata, który poświęca dla nich swoje życie, stając się świętym zwierzęciem. Niektóre plemiona w dzisiejszym Nowym Meksyku, Arizonie i Texasie, nauczyły się budowy kanałów irygacyjnych i znały proste rolnictwo. Budowały imponujące osady z gliny lub z kamienia, jak Hohokam, Anasazi i Zuni. Inne, jak Apache i Shoshone dalej na północ, budowały tylko prymitywne szałasy z gałezi i błota.

Spis ludności przeprowadzony w 2020 roku podaje, że na ponad 350 milionów mieszkańców USA, Indianie i Eskimosi na Alasce liczą tylko 3.7 milionów - 1.1% populacji. Indianie amerykańscy są dziś jedną z najmniejszych grup etnicznych w USA. Trochę lepiej jest w Kanadzie, gdzie ok. milion siedemset tysięcy osób jako narodowść podaje któreś z plemion "First Nations".


Web Analytics