Chicago to miasto dzielnic. Nie tylko geograficznych czy administracyjnych, ale prawdziwych, różnych i niepowtarzalnych światów zamkniętych w obszarze jednego miasta. I choć uniwersalna kultura powstała z tego zmieszania tak różnych składników wyłania się w Ameryce, szczególnie właśnie w wielkich miastach, ich niepowtarzalny smak czuć wciąż i na każdym kroku. W tym mieście wciąż rozbrzmiewa blues na ulicznych rogach i są konkursy polki. Słychać meksykańskich Mariachi i niemieckie akordeony. W sklepach, w budkach i supermarketach kupisz gazety w kilkudziesięciu językach, jest prasa polska i polonijna, niemiecka, arabska, chińska, gazety z Indii, Japonii i z Francji. Nawet nazwy ulic mówią za siebie: Emerald Avenue (jak Emerald Island - Szmaragdowa Wyspa - Irlandia), King Drive (Martin Luther King), Lituanica Street, Pulaski Road czy John Paul II Drive. Wszystko to świadczy o przemożnym wpływie, jaki na życie miasta i oczywiście całej Ameryki, mieli imigranci.
Chicago. Zdjęie: Eric Chan
Rewolucja Przemysłowa końca ubiegłego stulecia przyniosła niesłychany rozrost miasta, które w ciągu zaledwie kilku dziesięcioleci stało się milionową metropolią. Poszczególne dzielnice rosły jak grzyby po deszczu, tworząc coraz większą i większą plątaninę ulic, torów kolejowych, fabryk, warsztatów i rzeźni. Coraz większy kompleks przemysłowy zwabiał coraz większe rzesze przybyszów nie tylko z całych Stanów Zjednoczonych, ale dosłownie z każdego zakątka świata i każda fala imigrantów miała swój wkład w rozwój miasta, wyciskając swe piętno na jego charakterze. I to nie tylko czysto etniczne: poszczególne grupy nawet z tego samego kraju różnią się od siebie znacznie, tak jak Polacy osiadający tu przed pierwszą wojną różnili się od fal po drugiej, i tak jak imigracja Solidarnościowa różni się od tej z lat czterdziestych.
Powstawały nowe dzielnice, przybywało kościołów, synagog i meczetów. Dzisiaj, choć nie zawsze poszczególne nacje żyły ze sobą w zgodzie, a Chicago jest nadal najbardziej podzielonym etnicznie miastem Ameryki, szczególny pluralizm panujący w tym mieście ma się dobrze. Na tej samej ulicy, drzwi w drzwi, prowadzi salon krawiecki polski Żyd, a palestyński uchodźca ma tu sklepik z odzieżą. Mówią sobie "Hallo" i rozprawiają na temat polityki. Są zwykłymi sąsiadami, tak jak Niemcy, Polacy, Włosi i Anglicy, chodzą do wyborów. Polski Żyd ogląda polską telewizję, nie interesuje się za bardzo Palestyną ani Izraelem, a Palestyńczyk dziękuje Bogu że wyrwał się z bliskowschodniego piekła.
Chicago ma aż 77 osobnych dzielnic, dlatego nie możemy się tu zająć wszystkimi, niektóre zresztą nie różnią się specjalnie od siebie. Charakter dzielnicy zależy od składu etnicznego, rasowego, statusu mieszkańców i od innych czynników, a oficjalne dzielnice adminstracyjne to najczęściej pozostałości po miasteczkach lub osadach wchłoniętych przez Chicago w różnych okresach jego terytorialnej ekspansji, po których zostały jedynie nazwy, jak Oakland czy Bridgeport. Niektóre dzielnice wyznaczano zaraz po pożarze, kiedy oddawano do użytku nowe albo odbudowane właśnie fragmenty miasta. Dzisiejsze rejony nie pokrywają sie już dawno z formalnym podziałem na 77 dzielnic. Poszczególne grupy etniczne nazywały miejsca swojego osiedlenia po swojemu. Dlatego oficjalna Hermosa i część Logan Square, to po "polsku" Jackowo, ponieważ nazwa wywodzi się od nazwy parafii (jak prawie zawsze powstawało etniczne nazewnictwo, zwłaszcza polskie) św. Hiacynta. Podobnie nasze Władysławowo, to dość duży obszar wokół kościoła tego samego patrona przy 5345 W. Roscoe, a pokrywający się mniej więcej z dzielnicą Belmont Cragin. Division i Ashland to Trójkąt Polonijny, a nie żadne West Town, zaś Archer Heights to nasze polskie Brunonowo. Jest jeszcze Młodziankowo i Marianowo, Pięciu Braci i Jakubowo. Polskie dzielnice pokrywały się z granicami parafii, wokół których koncentrowało się niegdyś życie Polonii. Nawiasem mówiąc nasze polskie nazwy funkcjonują jedynie w polonijnej świadomości, całkowicie nieznane innym. Wschodnia część Jackowa to dla Meksykanów Spanish Village, tak jak dla Chińczyków oficjalna nazwa Armour Square, to China Town. Jedynym wyjątkiem jest Polish Triangle, który jest nazwą znaną wszystkim mieszkańcom miasta i powszechnie używaną. Przed wojną i aż do lat 60-tych, Polski Trójkąt nazywano też Polish Downtown, ponieważ mieściły się tu najważniejsze instytucje amerykańskiej Polonii.
Większość dzielnic Chicago wytyczono wiele lat temu, kiedy granice miasta zmienianio jeszcze co parę lat. Obowiązują do dziś, ale od wielu lat są już tylko nazwą, która nie kojarzy się nikomu z niczym. Większość mieszkańców miasta nie wie nawet skąd wzięły się oficjalne nazwy chicagowskich dzielnic. Często w obrębie jednej, formalnej dzielnicy, mieści się kilka obszarów nazwanych całkiem inaczej.