Architektura Chicago map1 map2 map5

Sunday, Apr 28th

Architektura Chicago


Największy wkład Chicago wniosło do amerykańskiej i światowej architektury. Mówi się, że miasto jest największym na świecie muzeum architektury nowoczesnej. Na każdym rogu w centrum odnaleźć można przykład jakiejś szczególnej techniki konstrukcyjnej, szkoły, czy nowego, epokowego rozwiązania. W Chicago narodził się drapacz chmur, i dopiero niedawno inne miasta zaczęły pobijać rekordy wysokości budowania. Przez 100 lat Chicago miało najwyższe budynki na świecie. To tu znajdują się trzy z najwyższych budynków świata, w tym rekordowa Sears Tower. Nie wszystkie oczywiście to stupiętrowe drapacze chmur, a wiele z nich dopiero ostatnio doczekało się uznania, na jakie zasługują.


100 lat chicagowskiej architektury -  szczyty budynków przy Michigan Avenue Zdjęcie: Bill Morrow


Podobnie jak w przypadku wszystkich innych dziedzin sztuki, architektura rozwijała się na zamówienia przemysłowców i bogatych handlowców. Najważniejszymi klientami pracowni architektonicznych były i są wielkie przedsiębiorstwa i firmy usługowe, co miało przemożny wpływ na rozwój Chicagowskiej Szkoły Architektonicznej. Ta sama niewiedza lub może naiwność, która kazała pani Palmer i pani Havemeyer powiesić w swych salonach odrzucone przez francuską Akademię prace paryskich impresjonistów (które dziś stanowią trzon działu impresjonistycznego Art Institute) skłaniała niewyrobionych może artystycznie lecz odważnych  i praktycznych przemysłowców do zatrudniania młodych architektów. Czas pokazał, że "pozbawieni smaku" chicagowianie mieli rację.


Szczątki metropolii Zdjęcie: Archiwum


Prawie dosłownie na drugi dzień po Wielkim Pożarze w 1871, który zniszczył cztery mile kwadratowe chicagowskiego śródmieścia, do miasta zaczęli tłumnie ściągać architekci z całych niemal Stanów. Prawie natychmiast też ceny działek budowlanych w centrum poszły gwałtownie w górę. Skłoniło to budowniczych do konstruowania struktur coraz wyższych. Wynalazek windy, nowa technologia kładzenia wielopiętrowych fundamentów, a nade wszystko opracowanie technologii konstruowania odpornych na porywiste wiatry stalowych szkieletów, pozwoliła na wznoszenie budynków wyższych niż pięciopiętrowe. Co równie ważne, opracowana została metoda zabezpieczania przed pożarem żelaznych dźwigarów nośnych, polegająca na obkładaniu ich warstwą ogniotrwałych kafalek z terrakoty. Podczas pożaru bowiem, większość uważanych za odporne na ogień budynków legła w gruzach po stopieniu się żeliwnych kolumn i belek. Ostatnią barierą okazał się więc już tylko ogromny ciężar samego budynku.

William Le Baron Jenney nazywany jest dziś ojcem drapacza chmur. Jego technologiczna innowacja polegała na zastosowaniu stalowego szkieletu, na którym zamocowana była cała konstrukcja budynku. Klasycznymi, wczesnymi przykładami są zaprojektowane przez niego Manhattan Building i Insurance Building. Nawet zewnętrzne ściany nie stoją samodzielnie i nie utrzymują własnego ciężaru, lecz przymocowane są do szkieletu. Ściany takie nazywa się kurtynowymi. Wbrew powszechnej opinii, Chicago nie jest jednak miejscem narodzin tej rewolucyjnej technologii. Pierwszą próbą zastosowania metalowego szkieletu w budownictwie był wzniesiony w miejscowości Shrewsburry w hrabstwie Shropshire w zachodniej Anglii pod koniec XVIII wieku pięciopiętrowy Ditherington Flax Mill Building. Wszystkie elementy tego budynku spoczywają na żeliwnej ramie. W 1864 roku w Liverpool, również w Wielkiej Brytanii, ukończono budowę Oriel Chambers, pierwszego budynku na szkielecie ze stali. Pokryte w całości szklanymi taflami fasady, to klasyczne ściany kurtynowe. Obydwa budynki są użytkowane do dziś. Frank Lloyd Wright studiował później cały dystrykt biznesowy w Liverpool, a jeden z czołowych współtwórców Chicagowskiej Szkoły Architektury, John Welbourn Root, mieszkał w tym mieście jako student unikając wcielenia do wojska podczas Wojny Secesyjnej i był naocznym świadkiem budowy Oriel Chambers, dwie dekady przed chicagowskim Insurance Building. Oriel Cahmbers miał jednak tylko pięć pięter, dlatego to właśnie dziesięciopiętrowy Home Insurance Building jest uważany za pierwszy wieżowiec na świecie. Zastosowanie ścian kurtynowych i stalowego szkieletu pozwoliło na zmniejszenie wagi całej struktury nawet o ponad dwie trzecie, pozwalając na wznoszenie coraz wyższych konstrukcji.


Insurance Building Zdjęcie: Wikipedia

Manhattan Building Zdjęcie: Wikipedia


Wielu architektów uważało, że tak rewolucyjne zmiany konstrukcyjne nie powinny pozostawać ukryte we wnętrzu budynku. W nowych projektach coraz bardziej popularne stało się przenoszenie rozwiązań konstrukcyjnych także na zewnątrz, co wyrażało się w równie nowatorskich i zadziwiających projektach fasad i elewacji. Cały ten nowatorski trend nazwano Chicagowską Szkołą Architektury. Najbardziej widoczną cechą tego stylu było (i do pewnego stopnia jest do dziś) przeniesienie ogólnego planu konstrukcji wewnętrznej na zewnątrz. Linia kolumn i wsporników jest widoczna na elewacjach dzięki powtórzeniu ich wzoru za pomocą dekoracyjnych dźwigarów lub linii stalowych elementów. Przestrzenie pomiędzy dźwigarami wypełnione są taflami szkła. Niekiedy, zwłaszcza we wcześniejszych konstrukcjach, linie pięter odznaczano jeszcze bogato dekorowanymi elementami murowanymi, często upodobniając cały budynek do greckich kolumn albo gotyckich katedr, nawiązując do antycznych lub klasycznych zasad architektonicznych. Nowa technologia pozwoliła zresztą na stosowanie całej gamy najprzeróżniejszych środków ekspresji i różnych elementów dekoracyjnych. Wszystkie jednak struktury z tego okresu posiadają stalowy szkielet.

Innym rozwiązaniem zastosowanym po raz pierwszy przez tutejszych architektów, było tzw. chicagowskie okno: trzyczęściowe okno z jedną, wielką i nieotwieraną częścią po środku i dwoma wąskimi, pionowymi okienkami po bokach. Zwłaszcza w zestawieniu z angielskim tzw. bay window (oknem zamontowanym w kształt szeroko rozwartej litery U), dawało to nieoczekiwane efekty. Okazało się bowiem, że technika ta nie tylko zapewnia więcej światła i zwiększa powierzchnię pomieszczenia, ale przy zastosowaniu jej w wielopiętrowych, ogromnych budynkach zmienia dramatycznie estetykę struktury. Bay Windows pozwoliły na osiągnięcie szczególnego wrażenia harmonii i rytmu, pomnożonego przez wielkie płaszczyzny wielopiętrowych kolosów. Klasyczna szkoła plakatu powiada na przykład, że nalepienie na murze dwustu identycznych plakatów w kilku rzędach działa na odbiorcę ze zwielokrotnioną siłą, o wiele bardziej niż np. zawieszenie jednego wielkiego plakatu. Działa tu jakiś nieznany mechanizm percepcji, potęgujący odbiór tej samej treści. Okazało się to prawdziwe również w architekturze.

Trzy największe przedsiębiorstwa, które najwcześniej i z największym rozmachem wprowadziły do swych projektów nowe zasady Szkoły Chicagowskiej, to Adler and Sullivan, Holabird and Roche oraz Burnham. Louis Sullivan jest dziś uznawany za prekursora nie tylko nowych technologii i rozwiązań, ale też za twórcę szczególnej, unikalnej ornamentacji, czego klasycznym przykładem jest budynek Carson Pirie Scott.

Daniel Burnham był nie tylko architektem, ale też genialnym urbanistą. W 1909 roku przedstawił nowy plan Chicago, który był pierwszym tego typu, całościowym planem urbanistycznym w USA. Większość z jego założeń i rozwiązań zostało zastosowanych w mieście, łącznie ze słynnym podziałem ulic w "kratkę". Był on też głównym projektantem Wystawy Kolumbijskiej, lecz z nieznanych przyczyn zastosował wiele rozwiązań szkół Wschodniego Wybrzeża, za co zresztą krytykowano go później przez wiele lat. Część budynków projektowały firmy z Bostonu i Nowego Jorku, przyczyniając się do zachwiania równowagi stylistycznej niektórych dzielnic w centrum miasta. Dziś oczywiście rożnorodność styli nie jest już traktowana jako grzech i niektóre z gmachów wzniesionych wtedy przez "obcych", w tym monumentalny Art Institute przy Michigan Avenue, są uważane za prawdziwe skarby chicagowskiej architektury.

Firma Holabird and Roche była najbardziej zbliżona do Chicagowskiej Szkoły i wypracowała styl solidnej, prostej struktury, czego najlepszymi przykładami są budynki Pontiac i Marquette.

Burnham and Root zaprojektowała uznawane dziś za dzieła architektury budynki Rookery i Manadnock. Po przedwczesnej śmierci jednego z założycieli przedsiębiorstwa, John'a Wellborn'a Root´a w 1891, firma zwróciła się bardziej w kierunku rozwiązań klasycystycznych. Następca Root´a, Charles Atwood, zaprojektował wtedy słynny dziś Reliance Building, w którym zastosował unikalną kombinację bogatej ornamentacji i przejrzystości konstrukcji Szkoły Chicagowskiej udowadniając, że oba te style mogą być z powodzeniem łączone w interesujące kombinacje.


Rookery Building Zdjęcie: Jay Galvin

Manadnock Building Zdjęcie: Wikipedia


Od roku 1900 datuje się rozwój nowego kierunku, nazwanego później Prairie School. Jego główną postacią był Frank Lloyd Wright, twórca nowoczesnego odłamu Szkoły Chicagowskiej. Budynki tego nowego kierunku, z reguły budynki mieszkalne i domy jednorodzinne, to struktury niskie, o wielkich, kapturowatych dachach z wielkimi, panoramicznymi oknami. Projekt koncentrował się w nich wokół wielkiego centralnego pokoju otoczonego pomieszczeniami gospodarskimi, sypialniami, itd. Dominowały naturalne kolory ziemi, zielenie, brązy i szarości. Największe skupisko domów w tym stylu istnieje dziś w podmiejskim Oak Park, zwłaszcza wzdłuż Forest Avenue, gdzie znajdowało się studio Wrighta. Mandlener House przy Gold Coast Hougha Gardnera i Richarda Schmidta oraz domy George´a W. Mahera przy Hutchinson Ave. ze swymi poziomymi, szerokimi planami, są najbardziej charakterystycznymi przykładami Prairie School. Robie House Franka Lloyda w Hyde Park jest najsłynniejszym przedstawicielem tego stylu i jest na liście arcydzieł amerykańskiej architektury.

Prosperity lat dwudziestych spowodowała prawdziwy budowlany boom. Wzniesiony w 1920 roku most na Michigan Avenue umożliwił dalszą rozbudowę tej ulicy na północ od rzeki. Trzy z czterech budynków w tym miejscu, Wrigley Building, Tribune Tower i 360 North Michigan Avenue, to wspaniałe przykłady zapożyczeń europejskich, które charakteryzowały architekturę tamtego okresu.
Tribune Tower została wzniesiona w rezultacie konkursu, który przeszedł do historii za sprawą wpływu na amerykańską architekturę niezrealizowanych wtedy projektów. Przykładowo, Eliel Saarinen,autor nagrodzonego drugą nagrodą projektu, zrealizował go w 1928 roku wraz z firmą Holabird and Root wznosząc po drugiej stronie rzeki pierwszy chicagowski drapacz w stylu Art Deco (333 N. Michigan Ave.).

Depresja spowodowała gwałtowne zahamowanie rozbudowy miasta i przez następne dwie dekady chicagowscy architekci projektowali niewiele i oszczędnie. Pod koniec lat trzydziestych do Chicago zaczęły przybywać fale imigrantów z hitlerowskich Niemiec, a wraz z nimi wielu zdolnych architektów, których świeże i nowatorskie rozwiązania widoczne są w wielu wzniesionych wtedy konstrukcjach. Jednym z nich, był Ludwig Mies van der Rohe, który zaprojektował kampus Illinois University of Technology. W następnych latach projektował szereg budynków mieszkalnych, zaś wzniesione według jego planów w 1952 roku drapacze przy 860 North Lake Shore Drive, stały się wzorem nowego trendu w budowie wieżowców. Kierunek zainicjowany przez Miesa, często zwany Nową Szkołą Chicagowską, charakteryzujący się oszczędnością formy ze szczególnym podkreśleniem funkcjonalności i wyeksponowaniem elementów konstrukcyjnych, wywodził się z popularnego wtedy Modernizmu. Wiele budynków z tego okresu  pomiędzy wczesnymi latami 50tymi aż do lat 70tych to wieżowce ze szkła, stali i aluminium, wielkie błyszczące bryły, w których szkło pokrywało prawie całe zewnętrzne, pozbawione funkcji konstrukcyjnych ściany. Klasycznym przykładem są tu Sears Tower i John Hancock Center, choć wymienia się ten drugi budynek również jako przykład początku procesu odchodzenia od Modernizmu: stalowa konstrukcja i szkło są nadal dominujące w tym pochodzącym z 1976 roku wieżowcu, lecz sama forma, skośne ściany i potężne, skrzyżowane belki sygnalizują nadejście nowej ery.

Kiedy wydawało się już, że świat zatrzyma się w architektonicznym rozwoju na Modernizmie, kiedy wszystkie filmy science-fiction przedstawiały miasta przyszłości zabudowane kolosalnymi bryłami ze szkła, zaczęła się rewolucja. Wielkie firmy, w tym najbardziej modernistyczna ze wszystkich Pedersen Fox, odeszły od tego stylu. Nowe budynki to struktury oparte na tych samych technologiach, lecz bogato zdobione, niekiedy wykorzystujące istniejące stare struktury jako elewacje, do których dobudowywane są dziesiatki super-nowoczesnych pięter nowych wieżowców. Podwójne wieże ze skośnymi dachami przy Michigan Ave., zaraz naprzeciwko Water Tower, nowy wieżowiec NBC Tower, czy ostatni nabytek miasta, Harold Washington Library, to całkiem nowe rozwiązania łączące elementy Art Deco i o wiele wcześniejszych kierunków, tworzące artystyczne połączenia między nowoczesnością a historyczną przeszłością miasta i architekturą klasyczną.


Harold Washington Public Library Zdjęcie: Wikimedia Commons


Dziś dominuje wszędzie różnorodność. Żaden z poprzednich okresów nie był aż tak zróżnicowany pod względem stosowanych styli i środków ekspresji w wielkich projektach architektonicznych. Nie obowiązują już żadne kanony, jak w latach 1880-tych czy 1960-tych, kiedy dominował suchy i czysto funkcjonalny Modernizm. Dziś architekci patrzą na swe dzieło o wiele szerzej, powszechnie bierze się pod uwagę całą panoramę, nie tylko pojedyncze struktury. Dzisiejsze budowle są nie tylko ultranowoczesne pod względem technologicznym, piękne i wspaniałe, ale są też lepiej wkomponowane w otoczenie, nawiązują dekoracją, wykończeniem, kształtem lub kolorami, do otaczającego je krajobrazu lub innych budowli. Nie jest to już chaotyczne budowanie, którego jedynym celem jest albo czysta funkcjonalność, albo tylko piękno i artyzm. Dzisiejsze struktury łączą to wszystko razem, czego efektem są nierzadko konstrukcje zadziwiające pięknem, prostotą i najnowocześniejszą technologią. Obserwuje się zresztą szczególny proces, szczególny zwłaszcza w praktycznej Ameryce. Coraz więcej zwykłych obywateli i coraz więcej organizacji dostrzega dziś wartość tego kamienno-stalowo-szklanego dziedzictwa. Powstają organizacje walczące z planami rozbudowy wielu dzielnic kosztem wyburzania starszych zabudowań. Wielu ludzi zaczyna walczyć o zachowanie starej, często dopiero teraz docenianej zabudowy. Po mieście znów, jak we Wiedniu, jeżdżą dorożki, pojawiają się całkiem europejskie kafejki pod parasolami. A Chicago zaczyna mieć zabytki - i zaczyna je cenić.


Web Analytics