Krótka historia Camp Verde map1 map2 map5

Tuesday, May 07th

Krótka historia Camp Verde


Pierwszymi mieszkańcami Verde Valley już co najmniej 10 tysięcy lat temu, byli pojawiający się tu okresowo, na wpół koczowniczy Indianie należący do najstarszej znanej archeologom kultury Clovis. Nie wiadomo co działo się na kontynencie amerykańskim przez następne 100 wieków, wiadomo jednak, że około roku 500 naszej ery lub nieco później, w Zielonej Dolinie osiedliły się przybyłe z południa większe grupy Indian Hohokam. To oni pierwsi dostrzegli wspaniałe warunki do uprawy ziemi dzięki istniejącej tu gęstej sieci rzek, źródeł i strumieni zapewniających fantastyczne nawodnienie i pierwsi zaczęli w Verde Valley żyć z prostego rolnictwa. Nauczyli się uprawiać wiele pożytecznych roślin i wypracowali metodę uprawy kukurydzy, fasoli i wielu innych roślin również na suchych ziemiach. Zbudowali pierwszą sieć kanałów irygacyjnych umożliwiających nawodnienie dodatkowych obszarów. Najstarszy, używany do dziś kanał irygacyjny, liczy ponad 800 lat. Około roku 800 z północy przybyły pierwsze grupy Indian Sinagua, którzy zbudowali tu szereg kamiennych pueblos, zarówno na otwartej przestrzeni (Tuzigoot Pueblo) jak i "cliff dwellings" w skalnych rozpadlinach (Montezuma Castle), i którzy również trudnili się prostym rolnictwem korzystając ze zbudowanego przez Hohokam systemu kanałów irygacyjnych, rowów i tam, i rozszerzając je o dodatkowe konstrukcje. 400 lat później Sinagua opuścili jednak nagle Verde Valley bez wyraźnej przyczyny. Działo się tak zresztą w wielu innych miejscach, z których żyjące tam od wieków osiadłe plemiona znikały błyskawicznie i bezpowrotnie.


Zwiadowcy Apache w slużbie Armii USA, Fort Verde, ca, 1870 r.. Zdjęcie: Archuiwum


Oficjalna archeologia nie tłumaczy zniknięcia Sinagua i innych plemion osiadłych ani nie stawia hipotez, poza "obowiązkową" suszą lub klęską nieurodzaju. Wersja przytoczona na stronie Camp Verde podaje tylko, że przeniesienie się Indian Sinagua w inne rejony pozwoliło na osiedlenie się tu innym grupom, ale nie tłumaczy dlaczego SInagua porzucli swoje ziemie, można się więc jedynie domyślać, że powodem była podawana prawie zawsze w takich przypadkach, dyżurna "klęska nieurodzaju". Klęska naturalna nie wydaje się jednak zbyt prawdopodobna, bo skoro susza lub nieurodzaj zmusiły Sinagua do ucieczki, to jak przeżyli tu przybysze? Około roku 1300, mniej więcej 100 lat przed ostatecznim zniknięciem Sinagua, zjawili się tu jednak koczowniczy Yavapai, o których wiadomo, że nie tolerowali sąsiadów i byli postrachem wszystkich osiadłych plemion. Wydaje się raczej, że Sinagua wytrzymali tylko sto lat (nic pewnego o tym nie wiadomo, mogło to być równie dobrze 5) nieznośnego sąsiedztwa i przenieśli się gdzie indziej, albo zostali wytrzebieni przez Yavapai i nie zdążyli przed nimi uciec, co wydaje się o wiele bardziej prawdopodobne. Archeologowie nie natknęli się na nowe osiedla Sinagua w jakichś innych miejscach, po ich zniknięciu z Verde Valley. Mniej więcej w tym samym czasie co Yavapai, lub może sto lat później, przybyli tu również z północy Apache. Sporo wiadomo o zwyczajach Yavapai i Apaches w tamtych czasach.

Pierwszymi białymi którzy dodtarli do Verde Valley po 10 tysiącach lat ludzkiej bytności w tym miejscu byli uczestnicy wyprawy Antonio de Espejo w 1583 roku, 25 lat przed lądowaniem Anglików w Jamestown, ale nieliczne osadnictwo hiszpańskie datuje się dopiero na drugą połowę XVII wieku, skąd pochodzi hiszpańska nazwa całej doliny. De Espejo i uczestnik tej samej wyprawy Diego Pérez de Luxán, opisali dokładnie Verde Valley w dwóch, osobnych raportach. W lutym 1865 roku amerykańscy farmerzy - 17 mężczyzn i dwie kobiety z okolic Prescott - założyli pierwszą farmę w miejscu, gdzie West Clear Creek wpada do Verde River. Pomimo konfliktu z Apaczami i Yavapai, farma przetrwała dzięki założonbemu tu w tym samym roku garnizonowi armii USA. Farma i nieliczne zabudowania dookoła neleżące do nowych osadników, stała się wkrótce osadą i w ciągu 30-paru lat powstały tu dziesiątki nowych kanałów nawadniających łącznie ponad 6 tysięcy akrów żyznej ziemi. Bardziej zorganizowane osadnictwo białych ludzi miało jednak miejsce dopiero pod koniec XIX wieku, kiedy w rejonie Verde Valley zaczęli się osiedlać imigrujący do USA farmerzy z Europy i kiedy amerykańska armia kontrolowała już te tereny po wyeliminowaniu indiańskich ataków. Verde Valley stała się prawdziwie rajską doliną z ogrodami i plantacjami owoców, pomidorów, fasoli i najsłodszej na świecie, białej kukurydzy.

Pomimo, że większość nowych mieszkańców osiedlała się tu z powodu nadzwyczajnie żyznej ziemi w zielonej dolinie otoczonej ze wszystkich stron pustynią i nagimi skałami, miasto zawdzięcza swoje istnienie Indianom - a raczej częstym wtedy atakom na farmerów i ich osady. Tylko armia USA stanowiła ochronę przed Apaczami i Yavapai i fort w strategicznym miejscu jakim była dolina Verde, był jedyną gwarancją bezpieczeństwa. Zbudowana tuż po zakończeniu Wojny Secesyjnej w 1865 roku warownia nazwana Fort Verde i stacjonujące tam oddziały kawalerii, wyeliminowały w końcu zagrożenie ze strony Indian i pozwoliły na osiedlenie się tam większej liczby białych farmerów. Dziś fort ma status parku stanowego i jest jedną z najważniejszych atrakcji całego regionu.

Mało znanym faktem jest pomoc samych Indian w ekspansji Amerykanów na zachód i w przejmowaniu przez nich tradycyjnie indiańskich terytoriów. Oprócz porozumień i umów z Indianami dotyczących handlu, przybysze z Europy zawierali też z wieloma plemionami sojusze o charakterze czysto wojskowym. Robili tak Hiszpanie na poudniu, Francuzi i Anglicy na północy i w końcu Amerykanie na terenie całego nowopowstałego państwa. Jednym z najlepszych posunięć Armii Pogranicza USA podcas wojen z Indianami, było przyjmowanie do służby indiańskich wojowników jako wojskowych zwiadowców. Na Wielkich Równinach wojownicy z plemienia Crow bardzo chętnie pomagali Amerykanom w akcjach przeciwko ich odwiecznym wrogom: Lakota Sioux i Cheyenne. Ale nie tylko tu udział znających doskonale swój rejon kaniony tubylców był warunkiem militarnego sukcesu. Wyprawy amerykańskiejm kawalerii bez wsparcia Indian scouts, prawie zawsze kończyły się niepowodzeniem. Tylko oni znali doskonale wszystkie zakamarki na swojej ziemi: rzeki, strumienie, oazy i miejsca, gdzie można było polować. Prawie wszystkie plemiona w czasie ekspansji USA na zachód były koczownicze, przemierzające ogromne obszary w swoich sezonbowych wędrówkach. Znajomość terenu byłą wartunkiem przetrwania. Dlatego tylko oni wiedzieli najlepiej gdzie kryją się inni Indianie, z którymi walczyły oddzialy amerykańskiej armii.

Na południu, oprócz Komanczów, najgroźniejsze dla osadników były grupy Apache i Yavapai. Żadne z tych plemion nie uważało się za naród, był to koncept niezrozumiały dla koczowników, którzy uznawali tylko przynależność do małej grupy lub klanu, często spokrewnionych ze sobą osób. Poszczególne klany łączyły bardzo luźne związki z innymi klanami w obrębie tego samego plemienia, dlatego pojęcie lojalności np. Apache wobec innych Apache było im obce.

Armia USA przyjmowała do służby Indian z wielu plemion, zwłaszcza na południowym zachodzie, w Texasie, Nowym Meksyku i Arizonie. Apache scouts (zwiadowcy) byli niezastąpieni w tropieniu grup Apaczów uciekających z rezerwatów i żyjących na pustyniach pogranicza. To właśnie zwiadowcy Apache z grupy Chiricahua wytropili i pomogli dopaść i aresztować słynnego przywódcę powstania Apaczów, Geronimo. Na swoje nieszczęście, obaj zwiadowcy, Martine i Kayitah, zostali w nagrodę wydeportowani na Florydę z resztą grupy Geronimo. Jednym z najlepszych i najbardziej chwalonych zwiadowców Apache w służbie Armii USA na południu, był wojownik o imieniu Mickey. Co ciekawe, Mickey nie był Apaczem, ani nawet Indianinem. Był Meksykaninem irlandzkiego pochodzenia. Jako chłopiec, Mickey został porwany podczas najazdu Apaczów na jakąś haciendę w meksykańskiej Sonorze i wychował się wśród nich stając się jednym z najlepszych i najodważniejszych wojownbików plemienia. Takie porwania i później akceptacja białych dzieci jako członków plemienia, nie należały do rzadkości. Najbardziej znane przypadki to matka wielkiego wodza Komanczów Quannah Parker'a, Cynthia Ann Parker i Olive Oatman (Krótka historia Oatman).

Wojownicy Apache i Yavapai służili jsko zwiadowcy w Fort Verde od samego początku istnienia garnizonu. Dzięki ich doskonałej znajości terenu oraz zwyczajów i stylu życia walki lokalnych Indian, oddziały z Fort Verde były w stanie w pierwszym rzędzie zapewnić bezpieczeństwo osadnikom oraz usunąć grupy wojowników z tego rejonu i zmusić ich do osiedlenia sie w rezerwatach.


Web Analytics