Odkryte ślady i badania wskazują, że pierwsi ludzie przybyli na tereny dzisiejszego Colorado około 12,000 do 13,000 lat temu, wkrótce po ustąpieniu lodowców kończących ostatnie zlodowacenie. Wielkie równiny i doliny z północy na południe wzdłuż Gór Skalistych stanowiły główną drogę migracji. Potomkowie pierwszych osadników z północy, nazywali siebie samych Ute, co w ich języku oznaczało po prostu człowiek. Na długo przed przybyciem białych, Ute budowali tu kompleksy wiosek i utrzymywali się z prostej uprawy roli, łowiectwa i hodowli. Żyły tu również koczownicze plemiona Shoshone, Comanche i Apache. Ze wszystkich tych plemion Ute mają najdłuższą ciagłą historię, a ich język - Shoshonean - został przejęty przez wiele okolicznych plemion i jest w użyciu do dnia dzisiejszego. Pierwsze radykalne zmiany w życiu miejscowych plemion nastąpiły w połowie XVIII wieku, kiedy zawitali tu hiszpańscy i francuscy poszukiwacze skarbów i traperzy.
Oficjalnie, za pierwszych białych, którzy przeszli przez tereny obecnego Colorado, uznaje się oddział 645 hiszpańskich żołnierzy pod dowództwem Juana Batisty de Anza, który zapędził się w rejony łańcucha Gór Skalistych w 1779 roku w pogoni za poszukiwanym wodzem Comanches, Cuerno Verde-Greenhornem. Ale istnieją wzmianki i zapisy o wiele wcześnieszych wypraw Hiszpanów na północ już kilka lat po podboju Imperium Azteków przez Hernando Corteza i ustanowieniu kolonii Nueva España w dzisiejszym Meksyku.
Pánfilo de Narváez
Niektórzy badacze sądzą, że pierwszymi białymi, którzy zjawili się w południowych rejonach dzisiejszego Colorado, mogli być uczestnicy tragicznej wyprawy Pánfilo de Narváez'a, którego statek wylądował w zatoce Tampa na Florydzie w kwietniu 1528 roku. Uczestnicy ekspedycji w liczbie ponad 600 osób, podekscytowani informacjami lokalnych Indian o wielkich bogactwach gdzieś w głębi lądu, postanowili porzucić okręty i uadć się na północ. Hiszpanie, zdziesiątkowani atakami Indian, chorobami i głodem, zawrócili wkrótce w kierunku Zatoki Meksykańskiej, gdzie pozostałym przy życiu i wycieńczonym 242 marynarzom udało się sklecić kilka prymitywnych łodzi z rozpadających się resztek porzuconych wcześniej okrętów. Z powodu huraganu, wyprawa ostatecznie rozbiła się jednak u wybrzeży dzisiejszego Galveston w Texasie. Resztki załogi rozpoczęły wędrówkę po dzisiejszym Texasie, rejonach północnego Meksyku, południowej Californi i - prawdopodobnie - w 1536 roku, południowego Colorado. Do Mexico City po 8 latach tułaczki i okresowej niewoli u Indian, wróciło tylko czterech uczestników nieszczęsnej wyprawy Narváeza, w tym marokański niewolnik, Murzyn Esteban i oficer wyprawy, Alvar Núñez Cabeza de Vaca. De Vacę uważa się dziś za pierwszego etnografa Ameryki, zostawił bowiem szczegółowe opisy zwyczajów i tradycji kilkunastu plemion północnoamerykańskich, wśród których żył przez ponad 8 lat. De Vaca i Esteban byli źródłem relacji o bajecznych Siedmiu Miastach Cibola, w których ulice były wybrukowane cegłami ze złota, a w domach na każdej ścianie wisiały grube złote blachy przedstawiające sceny z życia Indian. Opisy bogactwa były tak niezwykłe, że pomogły przetrwać największej legendzie związanej z odkryciem Nowego Świata - legendzie El Dorado, miasta, którego władca codziennie obsypywał się złotym pyłem, aby zmyć go wieczorem w wodach świętego jeziora, a którego nie odnalazł ani Francisco Pizzaro w Peru ani żaden inny konkwistador w całej historii podboju nowego kontynentu. Wielu śmiałków w Ciudad de Mexico uwierzyło, że 7 Miast Ciboli - albo El Dorado - istnieje na północy.
Już w 1540 roku nowa, dobrze zorganizowana wyprawa pod dowództwem Francisco Vásqueza de Coronado wyruszyła na poszukiwania złotych miast. Ekspedycja dotarła do dzisiejszej Arizony, Nevady (gdzie stoczyła zwycięską bitwę z Indianami Hopi) i Utah, oraz dzisiejszego Kansas, prawdopodobnie przechodząc przez tereny południowo-wschodniego Colorado. García López de Cárdenas, uczestnik wyprawy Coronado, był pierwszym białym człowiekiem, który ujrzał Grand Canyon. Ranny w bitwie z Indianami Zuni, Coronado przebywał w ich osadzie, gdzie nie tylko został wyleczony z ran ale również dowiedział się więcej o złotych miastach. Wysłal stamtąd szereg małych ekspedycji zwiadowczych, w tym w rejony dzisiejszego Colorado. Ekspedycja okazała się fiaskiem i zrunowala finansowo Francisco Vásqueza de Coronado, gubernatora prowincji Nueva Galicia. Coronado zmarł wkrótce po powrocie do Meksyku w wielkiej niesławie. Przez następne 40 lat żadna ekspedycja - poza wyprawami Franciszkanów - nie pojawiła się na terenach dzisiejszego Colorado.
Coronado w wiosce Zuni. Obraz. Autor: Harold Wolfinbarger. Courtesy The Denver Public Library
W 1776 roku, tym samym, w którym 13 angielskich kolonii na Wschodnim Wybrzeżu walczyło o niepodległość, grupa kilku franciszkanów oraz ośmiu cywilów wyruszyła z Santa Fe na zachód w poszukiwaniu drogi z Nowego Meksyku do hiszpańskich misji w Californi. Żaden z uczestników wyprawy nigdy nie słyszał o Amerykańskiej Rewolucji, Washingtonie ani o Bill of Rights. Wiedzieli oczywiście, że Anglia ma nad Atlantykiem rozlegle treny, których Hiszpania, niestety, nie zdoła już zdobyć z powodu tych przeklętych wyspiarzy, ale nikt nie miał pojęcia o rozgrywających się tam wydarzeniach, które zmieniły historię świata. Rok później, w 1777, grupa zawróciła nie znalazłszy bezpiecznej drogi, odkryła jednak i naniosła na mapy wiele miejsc w Utah w okolicy dzisiejszego Salt Lake City i w zachodnim Colorado. Nie wiadomo dokładnie kto nadał tym okolicom nazwę "Colorado", wiadomo jednak na pewno, że zrobili to Hiszpanie zachwyceni tysiącami kolorów i czerwonymi skałami w łańcuchu Rocky Mountains. "Colorado" znaczy po hiszpańsku "czerwony", ale również "kolorowy". W 1706 roku Juan de Ullibarri oficjalnie przyłączył Colorado do korony hiszpańskiej. Na długo przed osadnikami z USA, Colorado eksplorowali też Francuzi napływający z kanadyjskiego Quebec'u przez Wielkie Jeziora i wzdłuż rzeki Mississippi. W 1682 roku francuski podróżnik La Salle, nie wiedząc o odkryciach Hiszpanów ani nie dbając o niczyje roszczenia, uznał całą Mississipi i wszystkie tereny w jej dorzeczu - w tym duże połacie Colorado - za należące do Francji i nazwał nową kolonię Louisianą na cześć Ludwika XIV, króla Francji. Colorado jeszcze raz stało się hiszpańskie po przegranej wojnie Francji z Anglią w 1763, w której Hiszpania była sojusznikiem Anglii. W roku 1800 Napoleon wymusił na Hiszpanii zwrot kolonii, którą 3 lata później sprzedał Amerykanom za 15 milionów dolarów. Obszar dzisiejszego Colorado nie był prawie wcale zasiedlany przez Amerykanów jeszcze długo po zakupie Louisiany w 1803 roku. Najwcześniej na Terytorium Colorado biali osadnicy z USA pojawili się na wschodnich równinach, nadających się do uprawy roli. Zachodni, górzysty i niegościnny obszar odwiedzany był sporadycznie przez grupki traperów, poszukiwaczy bogactw naturalnych, samotników i uciekających przed prawem przestępców.
W 1806 roku z inicjatywy Prezydenta Jeffersona przeprowadzona została ekspedycja, której przewodził Zebulon Pike. Wyprawa przyniosła następne odkrycia, między innymi słynny szczyt w pobliżu Colorado Springs nazwany później imieniem swego odkrywcy Pikes Peak. Niespodziewany zwrot w dziejach regionu nastąpił wraz z wybuchem „gorączki złota”. Złoto przyciągnęło do Colorado olbrzymie rzesze osadników i wkrótce nastąpił szybki rozwój regionu, szczególnie po 1860 roku, kiedy w okolicy Oro City odkryto znaczne pokłady złota. Za licznymi obozowiskami i górniczymi miasteczkami podążała kolej. Zakładano miasta i budowano stacje. Takimi kolejowymi miastami stały się Buena Vista, Poncha Springs, Salida i wiele innych.
W górskich dolinach i na przedgórzu Rocky Mountains masowo zaczęły wyrastać kolejne górnicze osady i miasteczka. Wiele z tych kwitnących kiedyś ośrodków nie dotrwało do dnia dzisiejszego, pozostawiając na pamiątkę tamtych czasów opuszczone w pośpiechu domy, stacje kolejowe i kopalnie. Te, które przetrwały, zawdzięczają istnienie determinacji swoich mieszkańców, ich ciężkiej pracy i umiejętności przystosowania się do zmieniających się warunków. Czasem, jak w przypadku Denver lub Aspen, decydowała także odrobina szczęścia. Chociaż wiele osad i miast powstawało w tym samym okresie, różnią się między sobą historią, architekturą i szczególnym, właściwym tylko danej miescowości klimatem - tak jak zróżnicowany jest krajobraz Colorado. Są tu miasta będące kiedyś górniczymi osadami jak Silverton czy Ouray, które zakładano w bezpośrednim sąsiedztwie kopalń. Inne, jak Antonito i Durango, zbudowano na trasach kolejowych. Zakładane początkowo jako przystanki kolejowe, tworzyły niezbędne zaplecze dla szybko rozwijającej się kolei i jej pracowników.
Jedni z pierwszych osadników gdzieś w Colorado, ca. 1860 r.
Najmłodsze miasteczka powstały w najpiękniejszych zakątkach Colorado, w miejscach o dużych walorach turystycznych. Założone w ten sposób Glenwood Springs, Estes Park czy Manitou Springs, swój rozwój i stabilizację oparły na korzyściach czerpanych z olbrzymiego bogactwa środowiska naturalnego i cudów przyrody. Na południu Colorado obok miasteczek o górniczych i kolejowych korzeniach istnieją miasta, które od najdawniejszych lat spełniały rolę ośrodków wymiany handlowej. Jednym z nich jest Cortez leżące w pobliżu słynnych indiańskich budowli w Mesa Verde. Jeszcze przed przybyciem białych Indianie spotykali się w tym miejscu wymieniając między sobą towary. Okresowo zaludniane przez Indian obozowisko, przekształcone później w regularną osadę, było ważnym ogniwem w rozwijających się handlowych stosunkach między białymi osadnikami i Indianami. Różnice w wyglądzie i organizacji miast dawno się pozacierały, lecz nadal jaszcze istnieją w mentalności, sposobie życia mieszkańców i w niepowtarzalnym klimacie małych miast amerykańskiego Zachodu. Przykładem jest konserwatywne Colorado Springs, siedziba Komitetu Olimpijskiego USA i miasto zimowej olimpiady. Zamieszkałe kiedyś przez bogatą angielską szlachtę, nigdy nie było uzależnione od zmiennej lokalnej koniunktury. Słynne kurorty narciarskie Aspen, Vail i Telluride swoją sławę i rozwój zawdzięczają piętrzącym się wokół nich pięknym górskim szczytom. Miasteczka te, chociaż bardzo podobne i czerpiące korzyści z tego samego źródła jakim są Rocky Mountains, do końcowego sukcesu dochodziły różnymi drogami. Ciche i spokojne Vail od samego początku planowane było jako ośrodek narciarski zaprojektowany w dogodnym, wybranym do tego celu miejscu - szczegółowo zaplanowana alpejska wioska żywcem przeniesiona z Bawarii. Równie pięknie położone Aspen, jeden z najsłynniejszyche kurortów narciarskich, powstało z biednego górniczego miasteczka upadającego po krachu na rynku srebra.
Miasteczko w Colorado. ca. 1880 r.
Administracyjnie, teren Colorado kształtowany był w kilku fazach. Rejony północne i wschodnie zostały pozyskane w 1803 roku, w ramach największej w historii transakcji ziemią znanej jako Zakup Louisiany. W roku 1848 w wyniku wojny z Meksykiem przyłączono południe stanu. Ponieważ Amerykanie honorowali hiszpańskie i meksykańskie nadania ziemskie, silne wpływy hiszpańskie utrzymują się tam do dnia dzisiejszego. Początkowy burzliwy okres rozwoju Colorado stał się przyczyną wzmożonego wypierania miejscowej ludności indiańskiej. Odbywało się to różnymi sposobami a najczęściej za pomocą traktatów, umów, kupna i wymian. Zawsze jednak kończyło się ze stratami dla Indian, których tereny kurczyły się z każdym miesiącem. Dziś prawie nigdzie na dawnych terenach indiańskich poza rezerwatami, nie żyje więcej niż 1 - 3% rdzennej ludności pochodzenia indiańskiego.
Indianie Ute. ca. 1860 r.
Pierwszy traktat między rządem USA a Indianami z plemienia Ute został podpisany w 1849 roku i tak jak większość następnych, był bardzo niekorzystny dla tubylczej ludności. W późniejszych latach działania rządu skupiały się na próbach przymusowej asymilacji Indian z napływową ludnością białą. Określenie ,,American” nie zdało jednak egzaminu nie tylko wśród dorosłych Indian ale także u dzieci chodzących do rządowych szkół amerykańskich. Więzy rodzinne, przyzwyczajenia plemienne, odmienna wiara i kultura okazały się zbyt dużą barierą na drodze do integracji tak odmiennych społeczeństw. Dlatego bardzo wielu Indian we wszystkich rejonach Ameryki do dziś woli życie w rezerwatach, niż w zgiełku obcych i niezrozumiałych amerykańskich miast.