Krótka historia Californi map1 map2 map5

Friday, Apr 19th

Przewodnik | Wybierz Stan | California | Historia Californi

Krótka historia Californi


Pierwszymi mieszkańcami terenów obecnego stanu California byli podobno Azjaci, którzy dotarli tu tysiące lat temu przez cieśninę Beringa, kiedy możliwe było przejście suchą stopą z Azji na Alaskę. W ciągu następnych kilku tysięcy lat, ich potomkowie wędrując na południe, dotarli aż do Ziemi Ognistej. Uczeni sądzą, że wielotysięczne grupy koczowników wróciły później z powrotem na północ zaludniając środkowe i wschodnie rejony obu Ameryk. W północnej Ameryce część tej drugiej migracji ciągnęła na północ tą samą drogą, wzdłuż zachodniego wybrzeża. Inna fala migrowała wzdłuż wybrzeża Zatoki Meksykańskiej i przez dzisiejszy Texas dotarła na Wschodnie Wybrzeże. Wysokie pasma gór leżących wzdłuż Pacyfiku i pustynie na południu skutecznie oddzielały te dwie grupy, dlatego plemiona żyjące na zachodnim wybrzeżu - te najstarsze w całej Ameryce i te późniejsze, z wtórnych fal migracyjnych z południa, tak bardzo różnią się od wszystkich innych plemion dalej na wschód i od tych na równinach, oddzielonych od reszty dodatkowo pasmem Gór Skalistych. Wszystkie fale koczowniczych plemion trafiające w swych wędrówkach na zachodnie wybrzeże były zupełnie odizolowane i właśnie dlatego nie ma żadnych podobieństw językowych ani kulturowych pomiedzy plemionami żyjącymi na terenach obecnej Californi i tymi w pozostałej części kontynentu. Teoria ta, chociaż ciekawa, ma jednak mnóstwo luk, ogromne różnice kulturowe między plemionami na wschodzie i na zachodzie trudno wytłumaczyć pasmem górskim, skoro wszystkie te grupy miałyby pochodzić od tych samych, powracających z południa przodków. Jakieś podobieństwa przynajmniej językowe, ślady wspólnej kiedyś kultury, musiałyby się zachować.O wiele bardziej prawdowopdobna wydaje się teza, że wschodnie plemiona to potomkowie ludzi z innych regionów świata, w tym z Europy. Nie przeprowadzono dotąd kompleksowych badań genetycznych, ale wiadmo o bardzo wczesnej migracji Wikingów i innych Europejczyków.


Wikingowie w Ameryce. Zdjęcie: Courtesy speeshreads.com


Tak czy inaczej, życie w odizolowanych grupach sprawiło, że powstało tu - na obszarze dzisiejszej Californi - co najmniej 135 różnych języków i dialektów i kilkadziesiąt różnych kultur. Najliczniejsze plemiona, które zamieszkiwały te tereny to Karok, Maidu Cahuilleno, Mojave, Yokuts, Pomo, Paiute i Modoc. Plemiona te żyły ze sobą we względnym pokoju, głównie z powodu ukształtowania terenu i naturalnych formacji utrudniających szersze działania wojenne, inaczej niż na równinach. Indianie amerykańscy nie mieli zwierząt pociągowych, nie używali koła ani nie znali żadnych metod obróbki metali. Prowadzenie wielkich akcji bojowych bez przyzwoitego uzbrojenia, kawalerii, wozów z zaopatrzeniem i dobrze zorganizowanego zaplecza, nie jest możliwe. Indiańscy wojownicy walczyli przy użyciu łuków, drewnianych pałek i kamiennych noży, dlatego wojny między plemionami to co najwyżej potyczki i bijatyki, oraz przeprowadzana ze szczególnym okrucieństwem eksterminacja bezbronnych kobiet, starców i dzieci w zdobytych wioskach wroga. Tylko największe cywilizacje Mezoameryki zdołały stworzyć armie, linie dowodzenia i koncepcje strategiczne, ale i one mogły dominować tylko wśród podobnie zacofanych technologicznie ludów. Najlepszym tego dowodem są spektakularne upadki największych imperiów Azteków i Inków, w obu przypadkach rozgromionych przez kilkuset europejskich awanturników wspieranych przez lokalne plemiona.

Niektórzy Mojave i Paiute zostali później wyparci nieco dalej na wschód, do Nevady i Arizony przez innych koczowników, głównie przez napływających z północy Apache. Szacuje się, że gdy pierwsi Europejczycy dotarli do terenów obecnej Californi, populacja Indian wynosiła tu ok. 300,000 osób, stanowiąc 13% całej populacji w Ameryce Północnej, ale nie jest to oparte na żadnych konkretnych faktach. Oznaczałoby to, że w całej Ameryce żyło mniej niż dwa i pół miliona Indian, a tymczasem poważni badacze podają liczbę co najmniej 40 - 60 milionów, a nawet jeszcze więcej. Wielu badaczy sądzi, że leżące w dzisiejszym Meksyku samo tylko imperium azteckie miało ponad 40 milionów mieszkańców. Większość plemion indiańskich z okresu sprzed kolonizacji Ameryki nie pozostawiło prawie żadnych śladów swoich kultur, co miałoby potwierdzać, że populacja indiańska była bardzo mała. Wydaje się jednak o wiele bardziej prawdopodobne, że kultury te były liczne, lecz bardzo ubogie materialnie, nieposiadające nawet pisma. Twierdzenie, że niektórzy Indianie - Native Americans - żyli w tamtych czasach na bardzo niskim poziomie cywilizacyjnym, jest jednak dziś bardzo niepoprawne politycznie i starannie omijane.


Strona tytulowa powieści Ordonez'a de Montalvo "Las Sergas de Esplandián". Archiwum


Nie ma pewności - ani nawet zgodności - wśród językoznawców, skąd wzięła się nazwa "California", ale przeważa pogląd, że wymyślił ją hiszpański pisarz Garci Rodriguez Ordonez de Montalvo w ostatnich latach XV wieku. Montalvo napisał cykl pięciu fantastycznych opowieści rycerskich, o których wspomina nawet wielki Miguel de Cervantes Saavedra w swoim cudownym Don Kichocie. Opublikowana w 1496 roku w Sewilli, piąta i ostatnia powieść cyklu de Montalvo pod tytułem "Las Sergas de Esplandián" (Przygody Esplandiana), przedstawia między innymi fikcyjną postać Calafii, królowej Californi. Montalvo w swojej powieści opisał Californię jako wyspę zamieszkałą przez waleczne, czarne Amazonki, żyjące bez mężczyzn, w szczególnej pół-wojskowej kobiecej komunie. Historycy sądzą, że powieść Montalvo była znana hiszpańskim odkrywcom, którzy żeglowali wzdłuż wybrzeży półwyspu w południowo-zachodniej części Ameryki Północnej. Sądząc, że jest to wyspa, nazwali ją "California", tak jak nazwa mitycznej wyspy z powieści Montalvo, gdy dotarły do nich wieści, że wyspę zamieszkują podobno czarne Amazonki.

Pierwsze wyprawy hiszpańskie w kierunku Californi wyruszały z portów Acapulco i Navidad na zachodnim wybrzeżu Meksyku. Ich głównym celem było odnalezienie "bajecznych bogactw", jakie rzekomo miały się tam znajdować, oraz mitycznego przesmyku Anian na północy, łączącego Pacyfik z zatoką Hudsona i Atlantykiem. Człowiekiem, który najbardziej przyczynił się do odkrycia południowej części obecnego stanu California, był Hernan Cortez, hiszpański konkwistator, odkrywca i zdobywca imperium Azteków. Cortez z oddziałem 500 żołnierzy przybył na tereny obecnego Meksyku w roku 1519 i po pokonaniu Azteków w 1521 roku, przyłączył zdobyte ziemie do Królestwa Hiszpani. W latach 1527 - 1539, Cortez wysłał wiele ekspedycji na północ, żadna jednak nie odnalazła ani legendarnych bogactw ani fontanny młodości, której poszukiwali wszyscy w Nowym Świecie.

W roku 1533 Cortez wysłał ekspedycję pod dowództwem kapitana Diego de Becerra, której celem było zbadanie północno-zachodniego wybrzeża kontynentu amerykańskiego. W czasie wyprawy doszło do buntu, który wzniecił pilot Fortun Jimenez. Buntownicy zabili kapitana ale kontynuowali podróż docierając aż do zatoki La Paz w południowej części półwyspu kalifornijskiego. Wkrótce po wylądowaniu, Hiszpanów zaatakowali Indianie Guaycura zabijając co najmniej 20 członków załogi. Dwóm ocalałym udało się wrócić do Acapulco, gdzie powiadomili Corteza o całym zdarzeniu. Był to pierwszy, niefortunny kontakt Europejczyków z mieszkańcami Californi. Pierwsze wyprawy docierały tylko do południowego cypla półwyspu kalifornijskiego, o którym wciąż sądzili że to wyspa. W roku 1535 Cortez osobiście przewodził ekspedycji, która dotarła do zatoki La Paz w zatoce kalifornijskiej i założył tam bazę. Okoliczne tereny były suche i wyjałowione i nie nadawały się pod uprawę. Jedynym pocieszeniem dla Hiszpanów były ławice pereł, które znaleziono w wodach zatoki. Hiszpanie porzucili bazę w 1536 roku.

Do tej pory wszystkie wyprawy hiszpańskie badały tylko półwysep i zatokę kalifornijską. 27 czerwca 1542 roku, na polecenie wicekróla Nowej Hiszpanii Antonio de Mendoza, z nową ekspedycją z portu Navidad wyruszył Juan Rodriguez Cabrillo.


Juan-Rodriguez-Cabrillo. Zdjęcie: California Historical Society


Jego zadaniem było zbadanie terenów na północ od 20 stopnia szerokości geograficznej, do której dotarł Ulloa, znalezienie dogodnej trasy do Chin oraz odszukanie w końcu przesmyku Anian. Ekspedycja składała się z dwóch małych i mało solidnych statków. Załoga liczyła 250 marynarzy i żołnierzy oraz dwa tuziny murzyńskich i indiańskich niewolników. Przez trzy miesiące z trudem poruszano się na północ z powodu przeciwnego prądu morskiego i wiatru, ale 28 października 1542 roku statki dotarły w końcu do zatoki San Diego, gdzie zarzucono kotwice. Część załogi zeszła na ląd. Byli to pierwsi Europejczycy, którzy postawili stopy na terenie dzisiejszego stanu California. Nowoodkryte tereny nazwano Alta (Górna) California. Po uzupełnieniu zapasów, Cabrillo pożeglował dalej na północ i po minięciu zatoki San Pedro, dotarł do kanału Santa Barbara, nad którym dzisiaj znajduje się miasto o tej samej nazwie. Tam, na jednej z wysp, założył bazę, w której postanowił spędzić zimę i następnego roku wyruszyć na poszukiwanie cieśniny Anian. Juan Rodriguez Cabrillo jest uważany za pierwszego Europejczyka, który zarzucił kotwicę nieopodal miejsca, gzdie diś znajduje się słynne na cały świat molo w Santa Monica.

Początkowo przyjazne stosunki między Hiszpanami i Indianami z biegiem czasu zaczęły się pogarszać. Jeden z marynarzy napisał w swoim dzienniku: "Indianie bez przerwy nas atakują". Po jednym z ataków, 3 stycznia 1543 roku, kapitan Cabrillo został śmiertelnie ranny podczas upadku z nadbrzeżnej skarpy. Jego zwłoki zostały spalone a prochy pochowano, według historyków, na wyspie San Miguel, znadującej się w kanale Santa Barbara, albo na Santa Catalina, położonej na południe od San Miguel. Wiosną 1901 roku archeolodzy odkryli na wyspie Santa Rosa, znajdującej się w pobliżu San Miguel, kamień z wyrytymi inicjałami "JRC". Naukowcy sądzą, że był to prawdopodobnie kamień nagrobny na miejscu spoczynku kapitana Juan'a Rodriguez'a Cabrillo.

Po śmierci Cabrillo dowództwo nad wyprawą objął jej pilot, Bartolome Ferrelo, który kontynuował bezowocne poszukiwania cieśniny Anian. W lutym 1543 roku ekspedycja wyruszyła w dalszą podróż na północ i dotarła prawdopodobnie do terenów, gdzie obecnie znajduje się stan Oregon. Tam ekspedycja dostała się w potężny sztorm, który spowodował śmierć kilku marynarzy i uszkodził oba okręty. Ferrelo postanowił zakończyć wyprawę. 14 kwietnia 1543 roku, po prawie dziewięciu miesiącach żeglowania, podróżnicy wrócili do miasta Navidad w Nowej Hiszpani.

W grudniu 1577 roku w kierunku Ameryki wypłynął z Anglii słynny angielski korsarz Francis Drake. Jego zadaniem było łupienie hiszpańskich osadników i galeonów wiozących złoto, srebro i wiele innych bogactw do Hiszpani. Przez półtora roku Drake zrabował ponad 30 ton hiszpańskiego złota i srebra. Jego chciwość nieomal doprowadziła go do zguby. Gdy w czerwcu 1579 dotarł do wybrzeży Californi, jego statek, Złota Łania, pękał już w szwach z powodu nadmiaru cennego ładunku. Aby wykonać niezbędne naprawy, Drake założył na lądzie bazę oraz mały fort, który miał chronić przed atakami Indian. Terytorium, na którym założono bazę nazwano Nowy Albion i przyłączono do Korony Brytyjskiej. Nie wiadomo dokładnie gdzie wylądował, naukowcy sądzą jednak, że być możwe w lagunie Bolinas, na północ od miejsca gdzie dziś leży San Francisco, albo może gdzieś w zatoce San Francisco, albo na półwyspie Point Reyes. Za pirackie zasługi dla Korony, Francis Drake otrzymał od królowej Elżbiety I tyluł lorda.


XVI-wieczny galeon hiszpański. Zdjęcie: Archiwum


W XVI wieku do imperium hiszpańskiego należała nie tylko wielka część obu Ameryk, ale też posesje w Azji. Między Manilą na Filipinach a Acapulco w Nowej Hiszpanii istniała ożywiona wymiana handlowa. Z Manili płynęły do Acapulco potężne galeony załadowane jedwabiem, kamieniami szlachetnymi, przyprawami i chińską porcelaną, zabierając z powrotem złoto i srebro z kopalń w Nowej Hiszpani. Podróż z Manili do Acapulco trwała zwykle ok. 6 miesięcy i była pełna niebezpieczeństw. Statki narażone były na ataki piratów, a załogi często cierpiały na brak żywności i wody. Aby temu zapobiec postanowiono znaleźć dogodne miejsce na port u wybrzeży Californi, w którym można by było zaopatrzyć się w wodę pitną oraz żywność i który byłby bazą dla okrętów eskortujących galeony. W 1595 roku zadanie to powierzono portugalskiemu żeglarzowi Sebastián'owi Rodríguez Cermeño (Sebastião Rodrigues Soromenho), kapitanowi galeonu San Augustin. Cermeño wypłynął z Manili w kierunku Californi 5 lipca 1595 roku, wybrzeże Californi osiągnął 30 listopada i właśnie tego dnia potężny sztorm, który nadszedł z południa, kompletnie rozbił galeon i zatopił jego szczątki. Mimo sprzeciwu załogi Cermeño kontynuował badanie wybrzeży Californi z małej łodzi. Pod koniec stycznia 1596 roku żeglarze dopłynęli do portu Navidad w Nowej Hiszpanii, przywożąc ze sobą dokładny opis wielu miejsc znajdujących się na wybrzeżu Californi. Ostatnią ekspedycją wysłaną w XVII wieku w celu znalezienia dogodnego miejsca na port u wybrzeży Californi, dowodził Sebastian Vizcaino, który wyruszył z portu Acapulco w roku 1602. 16 grudnia dotarł do zatoki, którą na cześć wicekróla Nowej Hiszpanii nazwał Bahia de Monterrey (Zatoka Monterrey). Vizcaino wysłał raport do swoich zwierzchników, w którym napisał, że jest to bezpieczne miejsce, nadające się na port, osłonięte od wiatrów. Prawda jest zupełnie inna. Zatoka Monterrey jest otwarta na ocean, jest pełna zdradliwych skał i nie ma tam miejsca na bezpieczny port.

W 1765 roku do Acapulco przybył wyznaczony przez króla Carlosa III Inspector Generalny Wicekrólestwa Nowej Hiszpanii (Visitador del virreinato de Nueva España), José de Gálvez y Gallardo. Jego zadaniem było wprowadzenie zmian i reform w systemie finansowym i gospodarczym kolonii dla zwiększenia dochodów królestwa wycieńczonego wojną siedmioletnią, w której Hiszpania straciła na rzecz Anglii Manilę na Filipinach, Havanę i całą Florydę. Uprawnienia de Gálvez'a były ogromne, pod wieloma względami przekraczające uprawnienia urzędującego w kolonii wicekróla.


Portret José de Gálvez y Gallardo, Markiza Sonory. Autor nieznany. Zdjęcie: Archiwum


De Gálvez wprowadził wprost rewolucyjne zmiany we wszystkich hiszpańskich koloniach, zreformował sytemy podatkowe, ustanowił monopole państwowe i usprawnił funkcjonowanie armii. Przede wszystkim zaś, wymienił kadrę urzędniczą złożoną do tej pory z urodzonych w koloniach nowych magnatów, na urzędników z Hiszpanii i uczestniczył w usunięciu z kolonii Jezuitów, których król Carlos III uznał za zbyt potężnych i mających za duży wpływ na politykę Hiszpanii i jej kolonii. To właśnie de Gálvez zaangażował do pracy misyjnej franciszkanów zamiast usuniętych i deportowanych jezuitów.

De Gálvez nie miał początkowo planów kolonizacyjnych wobec terenów Californi. Jego celem było jedynie założenie portu, z którego mogłyby korzystać galeony żeglujące pomiędzy Manilą i Acapulco. Wszystko to uległo jednak zmianie gdy do króla Hiszpanii Carlosa III, dotarł raport o pojawieniu się w zatoce Monterrey Rosjan. Rosyjscy traperzy polowali tam na wydry, ktorych futra sprzedawali potem z wielkim zyskiem w Chinach. Karol III zarządził zatem wysłanie ekspedycji wojskowej aby utrzymać hiszpańskie wpływy na wybrzeżu Californii i wypchnąć stamtąd Rosjan. Ekspedycja pod dowództwem kapitana Gaspara de Portolá, któremu de Gálvez przyznał specjalny tytu "Gubernatora (obu) Californi", wyruszyła z terenów obecnego Meksyku w 1768 roku. W skład ekspedycji, oprócz żołnierzy, wchodzili również franciszkanie, których przełożonym był bliski współpracownik de Gálvez'a, ojciec Junipero Serra. Po dotarciu do wybrzeża Californi w 1768 roku, kapitan Portolá zbudował trzy forty (presidios): San Diego (pierwszy hiszpański stały fort w Alta California), Santa Barbara i Monterrey, w okolicy których franciszkanie zbudowali misje. Junipero Serra zbudował w ciągu następnych 54 lat aż 9 z 21misji jakie powstały pomiędzy miastami San Diego i Sonoma na dystansie 650 mil (965 km) i oddalonych od siebie o jeden dzień jazdy furgonem ciągniętym przez muły. Miejsca, gdzie miały powstać misje były starannie wybierane, budowano je na żyznych glebach, w pobliżu strumieni, gdzie była duża populacja Indian. Początkowo budowano je z drewnianych kłód i gałęzi, pokrywając zabudowania słomianą strzechą. Później, kiedy misje dobrze juz prosperowały, do budowy używano wypalanych w piecach cegieł, albo suszonych na słońcu cegieł adobe. Przez lata zmieniła się też architektura misji. Używano coraz więcej elementów dekoracyjnych, ozdobnych kolumn, kamienia, często zdobionych lub rzeźbionych belek stropowych, drzwi i okien, a nawet ozdobnych balkoników nad główną bramą kościoła. Niektóre z misji przykrywano kopułami w stylu mauretańskim.

Po śmierci Junipero Serry w roku 1784 proces budowy misji kontynuował ojciec Francisco de Lasuen. Założył on kolejne misje: La Purisma Concepción (1787), Santa Cruz (1791), Soledad (1791), San Jose (1797), San Juan Bautista (1797), San Miguel (1797), San Fernando (1797) i San Luis Rey (1798). Francisco de Lasuen zmarł 26 czerwca 1803 roku w zachowanej do dzisiaj misji San Carlos Borromeo, położonej nieopodal miasta Carmel. W pobliżu misji i fortów zaczęły powstawać małe osady. Władze powstających pueblos starały się przyciągać nowych osadników przyznając im bezpłatnie okoliczne ziemie. Pierwszym "cywilnym" miasteczkiem na wybrzeżu Californi, było powstałe w 1777 roku San Jose, na południe od  San Francisco. Dziś ta wielka metropolia jest centrum słynnej Silicon Valley.

Głównym celem franciszkanów było nie tylko nawracanie Indian, ale także nakłonienie ich do europejskiego stylu życia. Hiszpański system misyjny służący nawracaniu i edukacji tubylców, powstał podczas walk z Maurami na półwyspie Iberyjskim, na długo przed podbojem Ameryki Północnej. Franciszkanie używali różnych metod aby nakłonić Indian do przychodzenia do misji. Na początku sądzili, że wielu z nich dobrowolnie będzie przybywać do misji, zwabionych ceremoniami i rytuałem kościelnym. Rzeczywiście, część Indian przychodziła do misji, sądząc, że misionarze są szamanami, którzy kontaktują się z duchami. Czasami misjonarze przybywali do wiosek i chrzcili małe dzieci, które później były zmuszane do przebywania na terenie misji w celu pobierania dalszych nauk. Nawracani Indianie często zmuszani byli do mieszkania na terenach misji, gdzie uczono ich kowalstwa, garbowania skór, wyrabiania cegieł, budowania domów oraz hodowli bydła i koni. Dziś jest to powszechnie przedstawiane jako szczególnie zjadliwy przykład rasizmu i wielkiej pogardy dla kultur indiańskich, ale hiszpańscy misjonarze wierzyli w swoją misję prowadzącą skazanych na wieczne potępienie niewiernych, do zbawienia. W ich oczach Indianie byli dzicy, nie znali przecież pisma, nie mieli nawet prawdziwej historii, nie umieli budować domów ani okrętów. Wszyscy wymagali pomocy i opieki.


Mission Santa Clara de Asis. Rysunek z kolekcji W.H. Knowles. Zdjęcie: California History


Z podobnymi zarzutami spotykają się dziś prowadzone 150 lat temu przez rząd USA programy edukacyjne w rezerwatach, gdzie nieznających pisma, hodowli ani uprawy roli i żyjących do niedawna z łupiestwa i napadów na sąsiadów Indian, uczono czytać i pisać. Tysiące Indian w czasach hiszpańskich i później, już w czasach USA, zostało farmerami i nauczyło się dziesiątków przydatnych zawodów dzięki akcjom cywilizacyjnym franciszkanów i kwakrów 200 lat później w amerykańskich rezerwatach. Niestety, w ciągu pierwszych 65 lat kontaktów z Hiszpanami populacja Indian na terenach obecnej Californi zmalała o połowę, do poziomu 150,000, ale było to spowodowane głównie przez choroby zakaźne, przywleczone z kontynentu europejskiego, na które Indianie nie mieli odporności. W tamtych czasach nikt nie wiedział co to są choroby zakaźne, wirusy i bakterie, a epidemie i zarazy były uważane za karę boską.

Hiszpanie, kolonizując obszar Californi, budowali też forty wojskowe - presidios - mające ich chronić przed atakami Indian. Budowano je często w pobliżu wejść do portów, dla ochrony przed piratami. Były one rozmieszczone blisko siebie, tak aby mogły się wspierać w razie ataku. Typowy fort składał się z czworokątnego dziedzińca otoczonego wałem obronnym zbudowanym z ziemi lub suszonych na słońcu cegieł i fosy. Wewnątrz znajdowały się kwatery żołnierzy, cywilne domy, warsztaty, magazyny, studnie, cysterny na wodę oraz mały kościół lub kaplica. Na zewnątrz fortu znajdowały się budynki mieszkalne osadników i handlarzy. W dalszej odległości położone były pola uprawne i pastwiska. Z fortów organizowano ekspedycje w głąb lądu.

Jednym z największych problemów, z jakimi borykali się ludzie żyjący w fortach i w ich pobliżu, był brak żywności. W Nowej Hiszpanii budowano trzy rodzaje osiedli: misje zakładane i prowadzone przez zakonników i księży, presidios, czyli forty wojskowe i cywilne pueblos, w których mieszkali głównie Indianie. Aby przyciągnąć osadników, rząd zapewniał przybyłym darmową ziemię, bydło, narzędzia rolnicze oraz zwolnienie od podatków na okres pięcu lat. W zamian, koloniści byli zobowiązani do sprzedawania nadwyżek rolnych mieszkańcom fortów. Pierwszą osadę (pueblo) założył gubernator Californi, Felipe de Neve, 29 listopada 1777 roku. Nazywało się El Pueblo de San Jose de Guadalupe, położone na południe od dzisiejszego San Francisco i liczyło zaledwie czternaście rodzin. Pueblo San Jose dało początek dzisiejszej wielkiej metropolii o tej sam,ej nazwie. Aby znaleźć chętnych do zasiedlenia następnego miasta, gubernator Neve wysłał kapitana Fernando Rivera do prowincji Sonora i Sinaola w dzisiejszym Meksyku. Rivera otrzymał zadanie znalezienia 24 rodzin i 34 żołnierzy wraz z rodzinami, chętnych do osiedlenia się w nowym miejscu. Mimo usilnych starań i obietnic udało mu się nakłonić zaledwie 11 rodzin. Ostatnim miastem założonym we wczesnych latach osadnictwa w Californi, było Villa de Branciforte, założone w roku 1797 i położone w pobliżu dzisiejszego miasta Santa Cruz. Początkowo władze miast były nominowane przez gubernatora prowincji, w  późniejszych latach wybierali je mieszkańcy. Najwyższą władzę sprawował tzw. "Alcade", który był jednocześnie burmistrzem i sędzią. Jego władza była prawie nieograniczona, podlegał on jedynie wojskowemu zwierzchnikowi, "Aomisionado", którego mianował gubernator prowincji. "Alcade" był szefem rady miejskiej, "Ayuntamiento". Urzędy miejskie odzwierciedlały zróżnicowanie etniczne mieszkańców. Pierwszym "Alcade" w Los Angeles był mulat Francisco Reyes, a w radzie miejskiej zasiadało co najmniej jeszcze kilkunastu innych.

Hiszpanie nie byli jedynymi Europejczykami, próbującymi kolonizować Californię. W roku 1812 rosyjsko-amerykańska spółka, zajmujące się handlem futrami zbudowała fort Ross, położony na północ od miejsca gdzie dzisiaj leży San Francisco. Hiszpanie nie zdołali zmusić Rosjan do wycofania się z powodu małych sił wojskowych. Fort Ross pełnił rolę bazy dla traperów polujących na wydry morskie, których futra sprzedawane były w Chinach w cenie 300 dolarów za sztukę (ówczesnych !!!). W forcie produkowano też artykuły żywnościowe, które wysyłano do rosyjskich fortów na Alasce.

Początek XIX wieku oznaczał też początek końca kolonialnej Hiszpanii. W 1807 roku Francja razem z Hiszpanią rozgromiły i zajęły Portugalię, ale zaledwie rok później Napoleon Bonaparte zwrócił się przeciwko dotychczasowemu sojusznikowi i szybkimi akcjami pokonał i zajął Hiszpanię i na hiszpańskim tronie posadził swojego brata, Józefa. Francuska okupacja skutecznie zniszczyła państwową administrację, a rozpoczęty 2 maja 1808 roku okres partyzanckich walk z najeźdźcą trwał aż do 1814 roku, kiedy Napoleona ostatecznie pokonała Szósta Koalicja. W wojnie w Hiszpanii po stronie Francji brali też udział Polacy, a słynna szarża kawalerii w przełęczy Samosierra przeszła do historii jako najbardziej brawurowa akcja wojskowa we współczesnej historii. Cały ten okres nazywany jest w Hiszpanii Guerra de la Independencia Española - Hiszpańską Wojną o Niepodległość, a dzień 2 maja jest świętowany jako Narodowy Dzień Wyzwolenia. Co ciekawe, przez cały okres francuskiej okupacji, Hiszpania nie utraciła ani jednej ze swoich zamorskich posesji.

Okupowana Hiszpania nie mogła się zajmować koloniami, które zresztą od samego początku cieszyły się sporą niezależnością od Madrytu, zwłaszcza te w Ameryce. Nowa Hiszpania miała już w swojej historii co najmniej kilka poważnych buntów, prób rewolucji a nawet zbrojnych powstań resztek żyjących tu jeszcze Azteków. Ostatnia wielka rewolucja zapoczątkowana 16 września 1808 roku przez katolickiego księdza Miguela Hidalgo y Costilla (pełne nazwisko: Miguel Gregorio Antonio Ignacio Hidalgo-Costilla y Gallaga Mandarte Villaseñor), zakończyła się wkroczeniem zwycięskich wojsk rewolucyjnych do Mexico City 26 września 1821 roku i ogłoszeniem niepodległości dzień później. Tego dnia nazwa Nowa Hiszpania została zmieniona na "Imperium Meksykańskie". Niecały rok później, w wyniku protestów ulicznych i zamieszek obywateli domagających się przyjęcia korony cesarskiej przez jednego z przywódców powstania, pułkownika Agustina de Iturbide, kongres meksykański ogłosił go Imperatorem Meksyku. Wojna przeciwko Hiszpanii nazywana jest w Meksyku Guerra de la Independencia de México, a 16 września, dzień rozpoczęcia buntu, jest świętem narodowym.

Działalność misji w Californi miała charakter tymczasowy. Po ukończeniu procesu chrystianizacji misje miały przejść pod zarząd świecki, a ziemię miano rozdzielić pomiędzy nawróconych Indian. Po powstaniu Meksyku, gubernator Californi Jose Figueroa wydał w roku 1834 dekret, nakazujący sekularyzację misji i oddanie połowy ich majątku nawróconym Indianom. Większość Indian nie otrzymała jednak żadnej ziemi, a ci, którzy ją dostali, bardzo szybko ją tracili. W latach 1834 - 1836 wszystkie 21 misji przeszło pod zarząd kleryków a ich majątek, zamiast trafić do Indian, został sprzedany kilku bogatm rancherom. W Californi zaczęła się tworzyć nowa, bogata elita - wielcy posiadacze ziemscy. Otrzymywali oni prawa do ogromnych połaci ziemi od rządu meksykańskiego i choć początkowo mogli posiadać nie więcej niż 50,000 akrów (20,250 ha), to później niektórzy z nich weszli w posiadanie znacznie większych obszarów. Na ranchach najcięższe prace wykonywali Indianie, którzy w zamian otrzymywali tylko schronienie, żywność i ubranie. Aby nakłonić Indian do pracy, rancherzy stosowali różne środki - od perswazji do brutalnej siły. Byli wolni lecz praktycznie związani na stałe z ranchem i traktowani jak niewolnicy, podobnie jak chłopi w średniowiecznej, feudalnej Europie.

California była rządzona przez gubernatora, mianowanego przez władze meksykańskie w dalekim Mexico City, z czego nie zawsze zadowoleni byli jej mieszkańcy. Sam proces rządzenia były zazwyczaj chaotyczny a ludzie wybierani na stanowiska urzędnicze, przeważnie niekompetentni, mianowani za jakieś zasługi albo dzięki pokrewieństwom i koneksjom. W przeciągu 5 lat od roku 1831 do 1836, California miała 11 gubernatorów, w tym trzech, którzy nie mogli objąć swoich stanowisk z powodu sprzeciwu mieszkańców.


Juan Bautista Alvarado. Zdjęcie: Courtesy California History


W 1836 roku wybuchł bunt pod przywództwem Juana Bautista Alvarado przeciwko rządom meksykańskim. Alvarado zajął stolicę Californi, Monterrey, deportował większość urzędników i ogłosił Californię "Wolnym i niepodległym państwem". Bunt trwał jednak krótko. Rząd meksykański zamiast wysłać batalion żołnierzy, zaproponował Alvarado stanowisko gubernatora Californi, które ten przyjął w roku 1837. Zamiast miejsca w historii jako pierwszy przywódca nowego państwa, Alvarado został urzędnikiem znienawidzonego reżimu, co miało tą wyższość nad miejscem w historii, że wiązało się z wysoką, ponad-ministerialną rządową pensją.

Podstawą ekonomi Californii w tamtych czasach była hodowla i rolnictwo, czyli rancha. Ważną rolę odgrywał handel skórami, z których wyrabiano siodła, buty, pasy i płaszcze, oraz tłuszczem zwierzęcym używanym do produkcji mydła i świec. Produkty te wymieniano na wyroby fabryczne, sprowadzane statkami z innych części kontynentu. Pierwszymi Amerykanami, którzy pojawili się u brzegów Californi, byli łowcy wydr, których futra, podobnie jak Rosjanie, sprzedawali w Chinach, po tych samych, astronomicznych cenach 300 dolarów za sztukę. 26 listopada 1826 roku grupa amerykańskich traperów pod przewodnictwem Jedediah'a Smith'a jako pierwsza przebyła lądem trasę ze Stanów Zjednoczonych do Californi, pokonując pustynię Mojave i pasmo górskie Bernardino. Pozwoliło to na otwarcie regularnego szlaku lądowego łączącego Californię z resztą kontynentu. Po dotarciu do misji San Gabriel, Jedediah Smith został aresztowany i oskarżony przez gubernatora Jose Maria Echeandia o szpiegostwo. Po paru dniach został jednak zwolniony po złożeniu obietnicy, że opuści Californię. Po wyjściu z więzienia Smith udał się na północ, w kierunku Doliny Centralnej, gdzie zgromadził duże ilości skór, a następnie opuścił Californię, pokonując pasmo górskie Sierra Nevada. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych tak opisał swoje wrażenia: "California jest najlepszym obszarem na świecie. Posiada czarujący, włoski klimat, ziemię, która daje obfite plony.... i bobry, które żyją w każdym strumieniu i rzece". Innym człowiekiem, który opisał Californię, był bostończyk, Richard Henry Dana. Dana tak przedstawił nowopoznane tereny: "California ma piękny krajobraz, dogodne porty, obfituje w dziką zwierzynę i ma doskonały klimat". Pogardliwie wyrażał się o jej mieszkańcach. Nazwał ich rozrzutnymi próżniakami, którzy nie potrafią nic zrobić dla siebie. Był zdziwiony, dlaczego kupują podłe wino z Bostonu, a sami go nie wyrabiają, mając wspaniałe winnice. Stwierdził: "Cóż to mogłaby być za kraina w rękach przedsiębiorczych ludzi!". Te oraz inne opisy sprawiły, że Amerykanie zaczęli coraz bardziej interesować się Californią.

Jednym z najdziwniejszych epizodów w histori Californi była inwazja oddziału wojsk amerykańskich na stolicę Californi, Monterey, znana jako incydent Jonesa. Epizod miał miejsce w roku 1842, gdy do młodego i porywczego komandora floty, Thomasa Jonesa, dotarła niesprawdzona wiadomość o wybuchu wojny Meksykańsko - Amerykańskiej. Jones postawił żagle i 18 października pojawił się w zatoce Monterey. Tam wysadził oddział desantowy złożony ze 150 żołnierzy i marynarzy, który zmusił do poddania się meksykańskie władze stolicy. Opuszczono z masztu w centrum miasta meksykańską flagę, zawieszono amerykańską, oddano salwę armatnią i proklamowano przyłączenie Californi do Stanów Zjednoczonych. Po jakimś czasie Amerykanie zorientowali się jednak, że wiadomość o wybuchu wojny była fałszywa i Jones z największym szacunkiem, na jaki mógł się zdobyć wobec władz meksykańskich, opuścił miasto. Cztery lata później Amerykanie ponownie zajęli Monterey, tym razem już na stałe. Incydent Jonesa wskazuje wyraźnie, że plany przejęcia Californi od Meksyku snuto - a nawet próbowano realizować - od lat. Skąd taki pomysł, grożący kryzysem międzynarodowym i wojną, przyszedłby w ogóle do głowy komandorowi, gdyby ta idea nie była żywa i dyskutowana od wielu lat, nawet wśród niższej kadry wojskowej?

Władze Meksyku zdawały sobie doskonale sprawę z zagrożenia jakim stawał się coraz potężniejszy sąsiad z północy. Już w 1827 roku, ówczesny prezydent USA John Quincy Adams, zaproponował zakup Texasu za milion dolarów, ponowiony w 1829 przez Andrew Jacksona. Intencje USA  były więc jasne: rozszerzać terytorium za wszelką cenę. Jednocześnie cały czas rosła liczba amerykańskich osadników w Texasie, legalnych i nielegalnych, oraz w Californi i wszędzie gdzie indziej. Niektórzy politycy meksykańscy rozumieli, że liczne osadnictwo obcych, zwłaszcza z kraju o tak nienasyconych apetytach terytorialnych, to prawdziwa bomba zegarowa. Imigrację amerykańskich osadników w Meksyku zapoczątkował Amerykanin Stephen Austin, a rewolucję przeciwko Meksykowi rozniecił również Amerykanin, Samuel Houston. Rewolucję Texaską postrzegano w Meksyku powszechnie jako jawną ingerencję USA mającą na celu destabilizację kraju i w rezultacie oderwanie prowincji od Meksyku, może zresztą właśnie dlatego bunt został tak krwawo stłumiony (Alamo). Źródła amerykańskie na ogół stanowczo zaprzeczają jakiegokolwiek udziału w rewolucji, co ciekawe jednak, oblężenie i bohaterską obronę twierdzy Alamo przed wojskami Santa Any chętnie przedstawiają jako część wojskowej tradycji USA, nie bacząc na fakt, że Rewolucja Texaska i interwencja w San Antonio były wewnętrzną sprawą Meksyku. W 1836 roku Meksyk ostatecznie stracił Texas, który zaledwie niecałą dekadę później został zaanektowany przez USA, co tylko potwierdziło wszystkie wcześniejsze obawy i najczarniejsze proroctwa meksykańskich polityków, ostrzegających przed USA. Współczesne źródła amerykańskie podają, że wycieńczony wojną, zadłużony i wciąż zagrożony inwazją Meksyku Texas uznał (w referendum), że jest to najlepsze rozwiązanie, zapewniające bezpieczeństwo, umorzenie długów i obronę armii USA. Aneksja Texasu, na którą Kongres USA "wyraził zgodę" jeszcze w 1844 roku, miała być spełnieniem życzeń Texańczyków, pragnących powrotu do ojczyzny (sic!). Źródła meksykańskie, podają jednak całkiem inną wersję, zgodnie z którą całe teksaskie powstanie i późniejsze referendum były potajemnie sterowane przez Amerykanów, a pierwszy i jedyny prezydent Republiki Teksaskiej (były gubernator Tennessee), Samuel Houston, był agentem rządu USA. Jego późniejsze stanowisko gubernatora stanu Texas miało być nagrodą za zasługi w zdobyciu Texasu dla Stanów Zjednoczonych. Może faktycznie zmiana statusu z wolnego i niepodległego państwa na część północnej Unii była efektem spontanicznej decyzji obywateli Texasu, zastanawia jednak fakt, dlaczego do dziś wszystkie źródła nazywają ją "aneksją".

Meksyk nigdy nie uznał teksaskiej deklaracji niepodległości i nie uważał go za niezależną republikę, lecz za zbuntowaną prowincję, a jego późniejsza aneksja przez USA została uznana w Mexico City za jawne pogwałcenie suwerenności kraju i zbrojną napaść na niepodległe państwo. Pamiętano tam też hiszpańską Florydę, oraz Louisianę, którą Napoleon odebrał Hiszpanii tylko po to, żeby ją natychmiast - wbrew uroczystym przyrzeczeniom - odsprzedać Amerykanom. Napięcie pomiędzy obydwoma krajami było tak wielkie, że wystarczyła tylko iskra, żeby doszło do otwartego konfliktu. Wojna, w dużej mierze sprowokowana przez USA, wybuchła wiosną 1846 roku, niecały rok po aneksji Texasu. W Meksyku nazywa się ją Guerra de la Invasión estadounidense - wojną z amerykańską inwazją na Meksyk. Niebawem w podobnych okolicznościach, ale już bez żadnych osłonek, Amerykanie odebrali Meksykowi Californię, a traktat pokojowy Guadelupe Hidalgo przyznał USA całą resztę północnego Meksyku - ziemie pomiędzy Californią a Texasem.

Parcie na zachód i poszerzanie terytorium poprzez zajmowanie wielkich terenów siłą, musiało wywołać konflikt, albo z Brytyjczykami o Oregon Territory, albo z Meksykanami zajmującymi południowy zachód kontynentu i z Indianami - albo ze wszytkimi na raz. Po zakupie Luizjany w 1803 roku wzmogła się migracja Amerykanów na zachodnie tereny kontynentu, nienależące do Stanów Zjednoczonych. W roku 1845, podczas prezydentury James'a Polk'a, w czasie gwałtownej ekspansji na zachód i tuż po aneksji Texasu, popularny kolumnista prasowy John O'Sullivan w słynnym artykule w magazynie Democratic Review pod tytułem  "Manifest Destiny" (Manifest Przeznaczenia), przedstawił znaną od dawna i popularną już wtedy ideę amerykańskiej dziejowej roli cywilizacyjnej. Autor twierdził w nim, że USA mają nie tylko prawo, ale jest to przeznaczeniem tego kraju, przejąć i ucywilizować resztę kontynentu, od wybrzeża do wybrzeża. Manifest, błyskawicznie rozpowszechniony i przyjęty z entuzjazmem, stał się ideologiczną podstawą uzasadniającą nadprzyrodzoną rolę USA w kolonizacji zachodu, wysiedlenia i eksterminację Indian, aneksje, a nawet wojny z Meksykiem i z Hiszpanią (bardzo wielu Amerykanów do dziś wierzy w szczególną rolę USA na świecie, tłumacząc wywoływane przez rząd katastrofy w odległych krajach unowocześnioną wersją Manifestu Przeznaczenia i nazywając Amerykę narodem niezastąpionym*). Coraz więcej osadników amerykańskich osiedlało się na zachodzie kontynentu z pełnym poparciem rządu USA, pomimo, że zajmowane przez nich tereny były od dawna częścią innego kraju. Twierdzono, że tylko demokratyczna, republikańska Ameryka ze swoimi szczytnymi ideałami i protestancką etyką, może sprawnie i sprawiedliwie zarządzać zachodnimi terytoriami, o wiele lepiej niż Meksykanie-katolicy, nie wspominając nawet o indiańskich dzikusach. W manifeście niekoniecznie propagowano użycie siły, ale mordercze rajdy na indiańskie wioski urządzane przez amerykańską armię nie były specjalnie krytykowane, a po Wojnie Secesyjnej wręcz zalecane przez wiele znanych postaci. W latach 1835 i 1845 rząd amerykański zaproponował Meksykowi kolejno 5 i 25 milionów dolarów za odstąpienie Górnej Californi. Meksyk stanowczo odrzucił te absurdalne propozycje, oznaczające dobrowolną utratę połowy terytorium kraju. USA uzyskały wkrótce Californię całkiem za darmo.

USA, do których należał już teraz Texas, uważały, że granica z Meksykiem powinna przebiegać wzdłuż rzeki Rio Grande, natomiast Meksyk upierał się przy utrzymaniu starej granicy daleko na północ, wzdłuż rzeki Nueces. Stany Zjednoczone wysłały do Meksyku negocjatora, Johna Slidella, którego misja nie doprowadziła jednak do żadnego porozumienia. Prawdopodobieństwo konfliktu zbrojnego stawało się coraz większe. Ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych, James Polk, wysłał nad rzekę Rio Grande armię pod dowództwem Zachary'ego Taylor'a i polecił przygotować się do odparcia ewentualnej inwazji meksykańskiej. W odpowiedzi, dyktator Meksyku Mariano Parades, uznając obecnośc amerykańskich oddziałów na terytorium meksykańskim za zbrojną napaść, wypowiedział 23 kwietnia 1848 roku wojnę Stanom Zjednoczonym i wydał rozkaz zaatakowania amerykańskich oddziałów. Meksykanie oddali kilkanaście salw w kierunku przeciwległego brzegu rzeki, w wyniku których zginęli amerykańscy żołnierze. Cała amerykańska prasa przedstawiła ten incydent jako agresję i zbrodnię wojenną popełnioną "na terytorium Stanów Zjednoczonych" (obszar na północ od Rio Grande został uznany za "sporny" tylko przez USA, nikt nie miat wtedy wątpliwości, że należy on do Maksyku). 25 kwietnia 1848 roku oddziały meksykańskie przekroczyły Rio Grande i zaatakowały batalion dragonów pod dowództwem kapitana Setha Thorntona. Wiadomość o tym dotarła do prezydenta Jamesa Polka 9 maja, a 13 maja Kongres USA ogłosił przystąpienie kraju do wojny. Meksykańscy przywódcy byli przekonani o łatwym zwycięstwie nad armią amerykańską i odzyskaniu Texasu. Armia meksykańska liczyła ponad 32,000 żołnierzy i była sześć razy liczniejsza od armii amerykańskiej. Żołnierze byli dobrze uzbrojeni, zdyscyplinowani, wielu z nich miało doświadczenie z okresu wojny o niepodległość. Dowódcy meksykańscy liczyli również na to, że wybuch wojny wywoła powstanie murzyńskich niewolników (Meksyk nie uznawał niewolnictwa) i ostre sprzeciwy frakcji przeciwników wojny w kongresie amerykańskim. Meksykańskie oczekiwania szybko się rozwiały, gdy Amerykanie, dowodzeni przez Zachary Taylora, łatwo pokonali wojska meksykańskie w bitwach pod Palo Alto i Resaca de la Palma.


Wojna meksykańsko-amerykańska Zdjęcie: Courtesy Historia Mexicana


Amerykanie odnieśli zwycięstwo dzięki efektywnemu użyciu lekkiej artylerii. Po klęsce Meksykanie wycofali swoje oddziały wgłąb kraju, a Taylor zajął miasto Matamoros, położone nad obecną granicą Meksyku z USA. Tam postanowił poczekać na posiłki. Wkrótce siły amerykańskie osiągnęły liczbę 20,000 żołnierzy i Taylor wyruszył z Matamoros na południe, zdobywając kolejno Monterrey i Saltillo. Tymczasem na wschodnim wybrzeżu Meksyku, niedaleko portu Veracruz, wylądowało ok. 12,000 żołnierzy amerykańskich pod dowództwem gen. Winfielda Scotta, którego celem było zdobycie stolicy Meksyku, Mexico City. Scott zdobył kolejno miasta Veracruz i Puebla nie napotykając na większy opór. W sierpniu 1847 roku gen. Scott dotarł do granic Mexico City, którego broniły oddziały pod dowództwem gen. Antonio de Santa Ana. Doszło tam do wielodniowej krwawej bitwy, która zakończyła się zwycięstwem armii amerykańskiej i zdobyciem 14 września 1847 roku stolicy Meksyku.

Tymczasem w Californi wzmagające się tendencje separatystyczne osiągnęły na początku roku 1846 zenit. Mieszkańcy prowincji pragnęli uniezależnienia się od Meksyku, byli też gotowi zaakceptować jakąś formę protektoratu amerykańskiego albo brytyjskiego. 6 czerwca 1846 roku (w Californi nie wiedziano o wybuchu wojny Meksykańsko-Amerykańskiej), wybuchło powstanie przeciwko rządom meksykańskim. Rebelianci pod dowództwem Williama B. Ide zdobyli garnizon meksykański w mieście Sonora i wywiesili tam naprędce zrobioną flagę, na której znajdowała się podobizna niedźwiedzia grizzly, pięcioramienna czerwona gwiazda i napis: "California Republic".


Fotografia oryginalnej flagi California Republic wykonana w 1890 roku. Zdjęcie: Archiwum


18 czerwca wydano proklamację, w której ogłoszono, że intencją powstania jest utworzenie republiki i zaprowadzenie republikańskich rządów w Górnej Californi. Żywot republiki trwał jednak tylko niecały miesiąc. 5 czerwca 1846 roku do portu Monterrey wpłynął amerykański okręt wojenny, wysłany z meksykańskiego portu Mazatlan. Miasto zostało zdobyte bez jednego wystrzału, a nad budynkiem celnym Amerykanie wywiesil flagę Stanów Zjednoczonych. W kolejnych dniach, bez żadnego oporu, zdobyto miasta Yerba Buena (San Francisco), Sonoma i Los Angeles. Nie wszyscy mieszkańcy byli zadowoleni z amerykańskiej inwazji na Californię i po początkowym zaskoczeniu zaczęły się tworzyć punkty oporu, głównie w południowej części prowincji. W październiku 1846 roku wojska amerykańskie pod dowództwem porucznika Gillespie stacjonujące w Los Angeles, zostały otoczone przez powstańców, którzy przejęli kontrolę nad miastem. Podejmowane w jesieni 1846 roku próby odbicia miasta przez wojska amerykańskie nie przyniosły rezultatu.

W tym samym okresie w stronę Californi maszerował wysłany z Nowego Meksyku oddział pod dowództwem gen. Stephena Kearny. Po przebyciu pustyń obecnej Arizony, w wiosce San Pasqual leżącej na terenie Californi, oddział zaatakowała armia kalifornijska, zadając Amerykanom duże straty. Dopiero pomoc wysłana z San Diego pozwoliła ocalić resztę oddziału. W styczniu 1847 roku zorganizowano ekspedycję mającą na celu zdobycie Los Angeles. 10 stycznia, po stoczeniu dwóch bitew nad La Mesa i nad rzeką San Gabriel, odzyskano kontrolę nad miastem.

Wojna Meksykańsko-Amerykańska zakończyła się 2 lutego 1848 roku podpisaniem tzw. traktatu Guadalupe Hidalgo, w którym Stany Zjednoczone zobowiązały się zapłacić Meksykowi 15 milonów dolarów za ziemie, które utracił w wyniku wojny. Meksyk został zmuszony do oddania Stanom Zjednoczonym ponad 525,000 mil kwadratowych (1,359,750 km kwadratowych), czyli ponad połowę swojego terytorium. Na tych terenach znajdują się obecnie stany California, Nevada, większość Arizony i Nowego Meksyku oraz część Colorado i Wyoming.

Jednym z mniej znanych epizodów wojny Meksykańsko-Amerykańskiej był udział w walkach po stronie meksykańskiej tzw. batalionu San Patricio, złożonego w większości z irlandzkich dezerterów z armi amerykańskiej. W latach 1846-50 do Stanów Zjednoczonych przbyło setki tysięcy irlandzkich imigrantów chroniąc się przed Brytyjczykami, którzy okupowali ich ojczyznę. Nie witano ich tu z wielką radością. Kraj był zdominowany przez protestantów nienawidzących katolików a w szczególnie Irlandczyków, którzy byli często szykanowani i ośmieszani. Wielu z nich wstąpiło do armii amerykańskiej gdzie byli wyjątkowo źle traktowani przez swoich przełożonych, w większości protestantów szkockiego i angielskiego pochodzenia. Rząd meksykański, który zdawał sobie sprawę z możliwości konfliktu zbrojnego ze Stanami Zjednoczonymi, rozpoczął kampanię, mającą na celu przeciągnięcie na swoją stronę katolików, służących w armi amerykańskiej. Wydano odezwę, w której wzywano katolików do opuszczenia szeregów armi Stanów Zjednoczonych dowodzonej przez "tyranów-protestantów" i przejścia na stronę katolickiego Meksyku. Rząd meksykański sądził, że uda mu się w ten sposób nakłonić do przejścia na jego stronę co najmniej 3 tysięcy żołnierzy. W listopadzie 1846 roku głównodowodzący armią meksykańską, gen. Antonio de Santa Ana, zaczął formować batalion złożony z katolików-dezerterów z armii amerykańskiej, który nazwano San Patricio Battalion (Batalion Św. Patryka). Wiekszość żołnierzy było Irlandczykami a ich dowódcą został również Irlandczyk, John Riley.

Do jednej z najważniejszych bitew z udziałem batalionu San Patricio doszło w sierpniu 1847 roku pod Churubusco. Mimo dzielnej postawy żołnierzy batalionu, bitwę wygrali Amerykanie, biorąc do niewoli 72 dezerterów. 23 sierpnia 1847 zwołano sąd wojskowy, który skazał na śmierć przez powieszenie 70 irlandzkich żołnierzy. Setencję wyroku wysłano do głównodowodzącego armi amerykańskiej, gen. Scotta, w celu jego zatwierdzenia. W obronie skazanych stanął arcybiskup Meksyku, wysoki rangą brytyjski duchowny i obywatele Meksyku. Pod wpływem protestów gen. Scott zarządził ponowny proces, w którym na śmierć skazano 50 żołnierzy, a ci, którzy ocaleli, otrzymali karę chłosty, a na policzkach wypalono im literę D (Dezerter). Sam dowódca batalionu, John Riley, ocalił życie, gdyż udowodniono że zdezerterował z armi przed wybuchem wojny. Po latach rząd Meksyku nie zapomniał o Irlandczykach walczących po ich stronie. Dwukrotnie każdego roku w Meksyku obchodzi się uroczystości ku czci straconych bohaterów batalionu San Patricio: w dniu święta Św. Patryka i 12 września, kiedy zostali straceni.

Stany Zjednoczone nie wprowadziły żadnych form rządu w Californi zaraz po zakończeniu wojny meksykańsko-amerykańskiej. Nastąpiło to dopiero po formalnym przyłączeniu Californi do USA, jesienią 1850 roku. W istniejących, tymczasowych władzach panował chaos i zamieszanie, niecierpliwi mieszkańcy Californi postanowili więc wziąć inicjatywę we własne ręce. Na początku września 1849 roku 48 najzacniejszych mieszkańców spotkało się w Monterrey celem sformułowania stanowej konstytucji. Większość delegatów mieszkała w Californi ponad trzy lata, połowa była w wieku poniżej 35 lat, a 9-ciu właścicieli wielkich rancz było pochodzenia meksykańsko-hiszpańskiego. Delegaci uznali, że California może przystąpić do Stanów Zjednoczonych mając status stanu a nie terytorium, ponieważ posiadała dużą liczbę mieszkańców. W tajnym głosowaniu zadecydowano, że będzie to stan wolny od niewolnictwa, wprowadzono też zasadę oddzielenia majątku zamężnych kobiet, co było nowością w prawie amerykańskim. Własność żony przed małżeństwem lub nabyta w jego trakcie była tylko jej własnością, tak jak obowiązywało to w prawie meksykańskim. Debatowano też nad wytyczeniem wschodniej granicy stanu, którą ostatecznie ustanowiono na wschodnich stokach pasma górskiego Sierra Nevada. 9 września 1850 roku prezydent Millard Fillmore podpisał akt przyłączenia Californi do Stanów Zjednoczonych i z tej okazji w San Francisco zorganizowano huczną paradę i pokazy sztucznych ogni. Nie rozwiązano jednak jednej ważnej kwestii, a mianowicie gdzie ma znajdować się stolica stanu. Postanowiono w tym celu ogłosić przetarg mając nadzieję, że zwycięskie miasto odda budynki i ziemię na siedzibę władz za darmo. Jako pierwsze do rywalizacji zgłosiło się miasto San Jose, do którego 15 grudnia 1849 roku przybyła delegacja władz stanowych aby rozważyć ofertę. W czerwcu 1851 roku delegaci udali się do miasta Vallejo, następnie zostali ponownie "zwabieni" do San Jose, powrócili do Vallejo i w końcu udali się do miasta Benicia, gdzie postanowili odpocząć po trudach kilkumiesięcznej pracy. Ostatecznie, w roku 1854, przybyli do Sacramento, które wybrali na swoją siedzibę. Podobno - ze znużenia.

California nie odczuła skutków Wojny Secesyjnej, nie było tu żadnych bitew ani powojennej Rekonstrukcji, chociaż próby secesji z Unii były podejmowane kilka razy. Udział stanu w wojnie ograniczył się tylko do wysłania ochotników i pewnej ilości transportów złota na potrzeby armii Północy. Wielka Depresja lat dwudziestych nie ominęła Californi. Stan podniósł się jednak szybko przyciągając swym dobrobytem i prężną ekonomią setki tysięcy nowych imigrantów. W latach depresji do Californi przeniosły się całe regiony dotkniętych nędzą rolniczych stanów Środkowego Zachodu. California była magnesem jeszcze w latach osiemdziesiątych XX wieku, ale już wtedy coraz bardziej lewicujące tendencje były wyraźnie widoczne. To, oraz kolejne nieudolne administracje doprawadziły w końcu do znacznego zubożenia stanu. Dziś California, po latach rządów Schwarzennegerów, Brownów i innych "postępowców", coraz mniej przypomina dawną Californię, tą, którą Paul Harris nazwał Ameryką Ameryki.


*) Indispensable Nation - naród niezbędny, niezastąpiony. W lutym 1998 roku Madelaine Albright, sekretarz stanu w administracji Billa Clintona, powiedziała w programie telewizyjnym sieci NBC The Today Show, poświęconym caraz bardziej agresywnej postawie USA wobec Iraku i groźbie użycia siły jako elementu amerykańskiej dyplomacji: “But if we have to use force, it is because we are America; we are the indispensable nation. We stand tall and we see further than other countries into the future, and we see the danger here to all of us." - "Jeżeli będziemy musieli użyć siły, to dlatego, że my jesteśmy Ameryka. Jesteśmy narodem niezastąpionym (niezbędnym). Stoimy dumnie i widzimy dalej w przyszłość niż inne kraje i widzimy tu zagrożenie dla nas".

Web Analytics