Krótka historia Tombstone map1 map2 map5

Saturday, Apr 20th

Krótka historia Tombstone


Południowa granica USA została ustalona traktatem pokojowym Guadalupe Hidalgo podpisanym 2 lutego 1848 roku, po zakończeniu wojny Amerykańsko-Meksykańskiej. USA uzyskały ogromne tereny dzisiejszych stanów Nevada, Utah, Arizona i części Wyoming, Colorado i New Mexico. Wcześniej, w czerwcu 1846 roku, amerykańscy osadnicy zorganizowali zbrojną rewolucję przeciwko rządowi meksykańskiemu w Alta California i na części jej terytorium utworzyli Republikę Kalifornijską (California Republic), obejmującą dzisiejszą północną Californię i część Nevady. USA wykorzystały anty-meksykańską rewolucję i trwającą wojnę z Meksykiem i zaledwie trzy tygodnie później, 9 lipca 1846 roku, oddziały amerykańskie przejęły pełną kontrolę nad Monterey i nad terytorium republiki, kończąc jej krótkotrwały i sztuczny żywot.


Bitwo o Monterey, 1846 r. Litografia: Carl Neber


Ten krótki epizod w historii Californi do dziś upamiętnia napis na stanowej fladze: California Republic. Amerykanie przejęli kontrolę nad pozostałą, południową częścią Alta California po kilku wygranych starciach z Californios, jak nazywali siebie kalifornijscy patrioci, i po podpisaniu traktatu pokojowego w Cahuenga 13 lutego 1847 roku, na rok przed zakończeniem wojny Amerykańsko-Meksykańskiej. Przejęcie Californi przez USA zostało formalnie potwierdzone traktatem Guadalupe Hidalgo, kiedy Meksyk nie miał już innego wyjścia i musiał się zgodzić na każde warunki.

Wraz z anektowaną w 1845 r. Republiką Texasu, Meksyk stracił na rzecz USA łącznie prawie połowę swojego terytorium. Dodatkowe poprawki i przesunięcia dokonane później na mocy podpisanego 30 grudnia 1853 roku traktatu Gadsden, przyznały Stanom Zjednoczonym szeroki pas ziemi od Yumy na granicy z Californią, aż po El Paso w Texasie. W ramach tzw. Zakupu Gadsden w granicach USA znalazły się tereny na południe od Phoenix, wraz z Tucson i dziesiątkami starych hiszpańskich i meksykańskich osad i miasteczek, oraz rozległe tereny na południu dzisiejszego stanu New Mexico.

Tereny przejęte przez USA od Meksyku należały w czasach kolonialnych do wicekrólestwa Nueva España i składały się z dwóch dużych części: Alta California i Santa Fe de Nuevo México. Nowy Meksyk cieszył się dużą niezależnością od rządu centralnego w Mexico City jeszcze za czasów kolonionialnych. Osiedlali się tu wtedy tylko najodważniejsi, najczęściej powodowani troską o dusze Indian misjonarze, a rząd Nowej Hiszpanii nie miał ani sił ani środków dla zorganizowania i utrzymania tam sprawnej administracji i władzy państwowej. Nowy Meksyk rządził się więc własnymi prawami przez co najmniej 200 lat, a nieliczne osadnictwo było uzależnione prawie wyłącznie od kruchych traktatów i dobrych stosunków z Indianami, którzy nie rozumieli i nie szanowali koncepcji traktatu lub przyrzeczenia. Pokojowe stosunki utrzymywały się tylko tak długo, jak długo w pojęciu Indian były dla nich opłacalne. Panuje przekonanie, że to wyłącznie biali zawsze łamali wszystkie traktaty i porozumienia, i jest w tym dużo prawdy, ale Indianie również prawie nigdy nie przestrzegali żadnych porozumień. Pomimo stałego zagrożenia indiańskimi atakami, Santa Fe stała się najważniejszym centrum wymiany handlowej na szlaku El Camino Real z Mexico City na północ, do wschodnich rejonów Stanów Zjednoczonych, pomagając w utrzymaniu niezależności od Hiszpanii całego terytorium. Po zakupie Louisiany w 1803 roku, Amerykanie coraz tłumniej zaczęli penetrować tereny należące formalnie do Hiszpanii i osiedlało się tu coraz więcej amerykańskich rodzin, a po aneksji Texasu w 1845 roku i przesunięciu granicy USA o ponad tysiąc mil na zachód, Nowy Meksyk został związany ekonomicznie z USA o wiele bardziej niż z Meksykiem.

Prawie nic nie zmieniło się w prowincji Nuevo México po serii rewolucji i powstań, które doprowadziły do uznania przez Hiszpanię niepodległego Imperium Meksykańskiego i podpisania 24 sierpnia 1821 roku Traktatu z Kordoby, ani nawet w 1824 kiedy Imperium stało się republiką nazwaną Stany Zjednoczone Meksyku, a parlament uchwalił nową, republikańską konstytucję. Na terenie dzisiejszego zachodniego Texasu i w Nowym Meksyku największą potęgą było wtedy luźno zorganizowane i militarnie najsilniejsze "państwo" Indian Comanche, nazwane przez Hiszpanów Comancheria (wym. comanczerija) i przez historyków uważane za prawdziwe imperium. Na zachód od Comancherii leżały tereny wrogich Apache, na północ - Ute i Shoshone, a na północnym-wschodzie, potężnych Osage i nie mniej groźnych Pawnee. Wszystkie te plemiona i państwa, prowadząc wojny między sobą, za największych wrogów zgodnie uważały jednak białych osadników, zarówno Meksykanów jak i później Amerykanów. W 1848 roku podróżnik Josiah Gregg napisał, że "cały kraj, od Nowego Meksyku aż po granice Durango (w Meksyku) jest całkiem wyludniony. Haciendy i rancha są porzucone, a ludzie przenieśli sie do miast i większych osiedli". Podobnie działo się po roku 1848, na ziemiach należących już do USA. Niektóre klany Apache i prawie wszystkie klany Comanche były postrachem w tych rejonach do końca lat 70-tych XIX wieku. W niektórych miejscach nawet dłużej. Rajdy Comanches i sprzymierzonych z nimi Kiowa na osady i wsie na południe od Rio Grande - często nawet kilkaset mil wgłąb Meksyku - powtarzające się prawie regularnie od 1779 roku pomimo licznych traktatów i handlu z osadnikami, trwały nieprzerwanie aż do 1880 roku.

15 sierpnia 1846 roku, niecałe trzy miesiące po wypowiedzeniu przez USA wojny Meksykowi, generał Stephen W. Kearny wkroczył do Santa Fe nie napotykając na żaden opór, a 22 września (na długo przed zakończeniem wojny), na okupowanych przez amerykańską armię terenach Santa Fe de Nuevo México, Amerykanie utworzyli regionalny rząd tymczasowy rozpoczynając wojskową okupację prowincji, trwającą aż do zakończenia wojny z Meksykiem, kiedy obydwie prowincje, Alta California i Nuevo México, zostały formalnie wcielone do USA. Wkroczenie armii generała Kearny do Santa Fe historycy zgodnie nazywają aneksją Nowego Meksyku.

Gdyby nie Wojna Secesyjna oraz, a raczej gdyby nie "Imperium" Comanche, amerykańska kolonizacja nowozdobytych terenów zaczęłaby się zapewne o wiele wcześniej. Ale nie miało tak być i jeszcze pod koniec XIX wieku cały pas wzdłuż granicy z Meksykiem należał do najbardziej niebezpiecznych w całym kraju. Jedyne co mogło skłonić nielicznych śmiałków do prób osiedlenia się tu było złoto, jakiś inny cenny minerał, albo budowa linii kolejowej i stacji - pod osłoną kawalerii. Przeprowadzenie linii kolejowej, budowa mostu albo drogi, a nawet zwykłe ustawienie słupów telegraficznych były niemożliwe bez dokładnego rozpoznania terenu i oczyszczenia go z band i grup Indian niszczących wszystko i napadających na osady i farmy. Jakakolwiek działalność na tych terenach zaczynała się więc zawsze od ekspedycji wojskowych i ewentualnie od budowy fortu w jakimś strategicznym miejscu.

Pod koniec lat 1870-tych w pobliżu granicy z Meksykiem działało wiele oddziałów wojskowych prowadzących różne akcje. Chociaż potyczki i starcia z Indianami zdarzały się jeszcze bardzo często a Apache - zwłaszcza ci z klanu Chiricahua (wym. czirikaua) - byli wciąż postrachem pogranicza, oprócz ekspedycji czysto wojskowych, armia prowadziła już również badania i wyprawy rozpoznawcze. W ich skład wchodzili inżynierowie, technicy różnych specjalności, kartografowie i geolodzy. Podczas takich ekspedycji sporządzane były mapy, pobierano próbki skał, wody, badano florę i geologię terenu. W jednym z takich oddziałów stacjonujących w obozie wojskowym Huachuca (wym. uaczuka), kilka mil na zachód od dzisiejszego Tombstone, jako zwiadowca i geolog-samouk pracował niejaki Ed Schieffelin - postać barwna i niezwykła. W 1876 roku David P. Lansing z Phoenix napisał o nim, że jest on "chyba najdziwniejszym okazem istoty ludzkiej jaką kiedykolwiek widziałem. Miał 6 stóp i 2 cale wzrostu, czarne włosy zwisające kilka cali poniżej ramion i brodę, która nie była przycięta ani przyczesana tak bardzo długo, że był to jeden wielki nieład węzłów i kłaków. Miał na sobie ubranie sklecone z kawałków jeleniej skóry, sztruksu i flaneli, a jego kapelusz, pierwotnie okrągły z szerokim rondem, był łatany kawałkami skórek z królika, tak że niewiele z oryginalnego filcu jeszcze tam było".

Praca zwiadowcy nie była jednak tym o czym marzył Ed, dlatego szybko rozstał się z armią i zaczął szukać złota w okolicach rzeki San Pedro. Znalazłszy kilka odłamków skał zawierających błyszczący biały metal, postanowił zamieszkać w okrytej ponurą sławą chacie Brunckow'a i szukać dalej. Niemiecki inżynier Frederick Brunckow odkrył srebro niedaleko rzeki jeszcze w 1858 roku, ale on i jego trzech pracowników zostało brutalnie zamordowanych trzy lata później. W ciągu kilku najbliższych lat zamordowanych zostało tam jeszcze 22 ludzi, większość zginęła z rąk Apaches. Ich ciała pochowano pośpiesznie dookoła chaty i od tego czasu nikt nie ośmielił się tam zamieszkać i nikt nie miał odwagi szukać złota ani srebra w całej okolicy. Kiedy przyjaciel Schieffelin'a Al Sieber, usłyszał o jego planach, powiedział: "lepiej zabierz ze sobą trumnę, bo jedyne co możesz tam znaleźć, to twój własny nagrobek (tombstone)". Al miał dużo racji, właśnie kilka dni wcześniej przybyło tam parę świeżych grobów.


Ed Schieffelin w 1880 roku w studio fotograficznym w Tombstone.


Ed Schieffelin znalazł kilka żył srebra i zainteresował swoim znaleziskiem uważanego za eksperta Richarda Gird'a. Odnalazł też swojego brata, Al'a Schieffelin'a pracującego wtedy w kopalni srebra McCracken w Signal City, Arizona i namówił go do podjęcia wspólnego przedsięwzięcia. Gird ocenił próbki Eda na $2,000 za tonę, co oznaczało, że żyła była bogata. Trzej mężczyźni: Ed Schieffelin, Al Schieffelin i Richard Gird uścisnęli sobie dłonie i bez jakiegokolwiek dokumentu na piśmie założyli spółkę, która uczyniła z nich bogaczy. 21 września 1877 roku Schieffelin zarejestrował pierwszy wniosek własnościowy do kopalni, którą - na przekór ponurej wróżbie Al'a Sieber'a - nazwał Tombstone. Wspólnicy założyli firmę pod nazwą Tombstone Gold and Silver Mining Company i wkrótce zarejestrowali jeszcze kilka wniosków własnościowych do odkrytych przez siebie żył srebra: Tough Nut, Lucky Cuss i Contention, ale rudę w tych kopalniach wyceniano początkowo na zaledwie $170 - $200 za tonę. Richard Gird kupił gdzieś stary niebieski furgon i muła, którym 17 czerwca 1879 roku wspólnicy przywieźli do Tucson pierwszy transport swojej rudy z kopalni Tombstone, wartości $18,744 (ponad 446,000 dolarów w 2015 roku).

Były gubernator Terytorium Arizony Anson P. Safford zaproponował właścicielom kopalni Tombstone zainwestowanie sporej sumy w zamian za udział w przedsięwzięciu. Dzięki nowym funduszom, wspólnicy zarejestrowali jeszcze jedno przedsiębiorstwo - Tombstone Mining and Milling Company i zbudowali młyn do kruszenia skał i ekstrakcji rudy. W 1880 roku Ed i Al sprzedali swoje dwie trzecie udziałów w kopalni Tough Nut przedsiębiorcom z Philadelphii i Bostonu za dwa miliony dolarów (66 milionów 512 tysięcy dolarów w 2014). Ed wyjechał z Tombstone i przez następne dwadzieścia lat spenetrował prawie wszystkie miesca w USA gdzie odkryto srebro lub złoto. Ed Schieffelin nigdy już nie wrócił do Tombstone.


"Prospectors" - poszukiwacze złota lub srebra w Arizonie, ok. 1880 r. Zdjęcie: Arizona Historical Society


Pod koniec 1877 roku o pokładach srebra znalezionych przez Ed'a było już głośno w całym terytorium Arizony. Złożona z namiotów, wozów i skleconych naprędce drewnianych bud osada koło kopalni Lucky Cuss, liczyła już sto dusz - wszystkie nieustraszone i przepełnione nadzieją znalezienia srebra. W tym samym czasie federalny Deputowany Inspektor Minerałów Solon M. Allis zakończył wytyczanie i pomiary przyszłego miasteczka położonego na płaskim wzgórzu Goose Flats. Nazwano je Tombstone, od nazwy najważniejszej kopalni Ed'a Schieffelin'a. Wszystkie wymierzone działki wzdłuż przyszłej ulicy Allen, w cenie po 5 dolarów od sztuki, zostały natychmiast sprzedane pierwszego dnia aukcji, 5 marca 1879 roku. Namioty i szałasy przeniesiono do miasta i pod koniec miesiąca w Tombstone było już 40 w miarę stałych struktur, a pod koniec 1879 roku w miejscu odkrycia najbogatszej żyły srebra w Arizona Territory, mieszkało już co najmniej tysiąc osób. Kopalnie, których rudę wyceniano na $170 za tonę, dawały rudę po $20,000. Złoża odkryte przez Ed'a Schieffelin'a okazały się najbogatsze w całym Terytorium Arizony i przyniosły milionowe, albo nawet miliardowe zyski. Zdania na temat wartości srebra wydobytego w kopalniach Tombstone są podzielone i różni badacze podają kwoty od 35 aż do 85 milionów ówczesnych dolarów (prawie dwa i ćwierć miliarda dziś - 2015).


Tombstone około 1881 r. Zdjęcie: Wikimedia


We wrześniu 1880 roku pierwszych gości przyjął bajecznie jak na owe czasy wyposażony The Grand Hotel. Ściany były pokryte drogą tapetą, na podłogach leżały importowane dywany a każdy pokój miał stylowe meble, kryte jedwabiem kanapy i fotele oraz toaletkę z lustrem. Kuchnia hotelowej restauracji miała bieżącą wodę - zimną i gorącą. Jeszcze tego samego miesiąca uruchomiono serwis telegraficzny zapewniając łączność z resztą świata, a dwa miesiące później, w marcu 1881 roku, Arizona Telephone Company oddała do użytku jedną z pierwszych sieci telefonicznych w Ameryce. W czasach największej prosperity miasta, w połowie lat 1880-tych, Tombstone miało prawie wszystkie wygody wielkiej metropolii. Były tu dziesiątki saloonów i restauracji, jadłodajni i barów, i kilkanaście hoteli.


Bar w Crystal Paalce Saloon, 1846 r. Zdjęcie: Archiwum


Miasto miało pijalnię wina, piwiarnię, a nawet kręgielnię, a w czerwcu 1881 roku, na skrzyżowaniu Fremont Street z Czwartą Ulicą, brat Ed'a Schieffelin'a Al, otworzył najprawdziwszą operę, nazwaną stosownie Schieffelin Hall. Budynek miał 450 miejsc na głównej widowni i 150 w galeriach i na balkonach, a scena była wyposażona w opuszczaną kurtynę z ręcznie malowanym pejzażem z Colorado, uznaną za prawdziwe dzieło sztuki. Gazety napisały, że nowootwarty budynek jest "największym i najpiękniej udekorowanym teatrem pomiędzy El Paso, Texas a San Francisco, California". Pierwszym wystawionym 15 września 1881 roku przedstawieniem był czteroaktowy melodramat "The Ticket-of-Leave Man" angielskiego autora Tom'a Taylor'a. Schieffelin Hall stał się centrum rozrywkowym miasta, odbywały się tu bale, spotkania i imprezy kulturalne, wystawiano sztuki teatralne i opery. W Hall'u Schieffelin'a, w pomieszczeniach na piętrze, zorganizowała się pierwsza w południowej Arizonie loża masońska nazwana Lożą Króla Salomona Nr 5. Jej pierwszym Wielkim Mistrzem został miejscowy sędzia pokoju Wells Spicer, wsławiony uwolnieniem braci Earp i Doc'a Holliday'a od wszelkiej odpowiedzialności za zastrzelenie Toma i Franka McLaury i Billy Clanton'a w słynnej strzelaninie w O.K. Corral. Prawie od pierwszego dnia w mieście wydawano dwie codzienne gazety, "The Nugget" (Samorodek) i nazwaną bardzo stosownie do nazwy miasta "The Tombstone Epitaph" (Epitafium).


Budynek opery "Schieffelin Hall", ok. 1880 r. Zdjęcie: Arizona Historical Society


Wokół Tombstone powstały dziesiątki miniaturowych wyrobisk, srebra szukały setki ludzi i prawie każdego dnia dochodziło do sprzeczek i konfliktów o tytuły własności do działek, rejestracje i dokumenty. Większość z nich kończyła się w sądzie i Tombstone szybko stało się miastem adwokatów, jak zauważyła jedna z gazet w Phoenix. Na początku swojego istnienia, Tombstone leżało w powiecie Pima, a najbliższy sąd powiatowy rozpatrujący takie sprawy znajdował się w odległym o 70 mil Tucson. Dziś to godzina jazdy wygodną autostradą, ale wtedy podróż z Tombstone do Tucson trwała pełne dwa dni w jedną stronę. Koszt takiej wyprawy nie był bagatelny, dochodziły jeszcze koszty utrzymania i transportu świadków, czasem kilku a nawet kilkunastu, transportu dokumentów i opłacenie adwokatów i ich diet. Na takim stanie rzeczy korzystali tylko adwokaci w Tucson, śrubując ceny swoich usług. Zmęczeni tą sytuacją mieszkańcy Tombstone zagłosowali więc za utworzeniem nowej jednostki administracyjnej niezależnej od powiatu Pima i 1 lutego 1881 roku legislatura terytorialna podzieliła stary duży powiat na dwie mniejsze części i utworzyła nowy powiat Cochise. Tombstone zostało wybrane na jego stolicę, a rok później oddano do użytku nowy, zbudowany kosztem 45 tysięcy dolarów okazały budynek w stylu wiktoriańskim, w którym umieszczono sąd powiatowy, biura szeryfa i lokalnych władz, oraz więzienie.


Ostatni dziś dyliżans do Tombstone, koniec lat 1880-tyvh. Zdjęcie: Wikimedia


Pokłady srebra były tu o wiele łatwiejsze w wydobyciu niż gdzie indziej i Tombstone przez pierwszych kilka lat było najszybciej rozwijającym się miastem na Południu. W ślad za górnikami osiedlili się tu kupcy i sklepikarze, właściciele restauracji, przedsięborcy i przedstawiciele prawie wszystkich zawodów. Miasto miało cztery kościoły różnych wyznań, zakłady przemysłowe, pralnie, kuźnie, gabinety dentystyczne i lekarskie, saloony i domy uciech. W grudniu 1881 roku pierwszy zabawny wodewil wystawił zachowany do dziś w niezmienionym kształcie, słynny The Bird Cage przy Allen Street. Większość nowych mieszkańców osiedlała się tu wraz z rodzinami, sklepy sprowadzały więc nie tylko łopaty, kilofy i konserwy z fasolą i słoniną, ale również suknie i surduty z Nowego Yorku, pianina i fortepiany, dywany, meble, wina i wykwintne artykuły żywnościowe, oraz setki innych luksusowych artykułów z Chicago, z San Francisco, a nawet prosto z Europy. Można tu było kupić gazety z kilkunastu miast w USA (z dwutygodniowym opóźnieniem), artykuły piśmiennicze, wytworne papiery i papeterie. Miasto miało nawet własną wytwórnię lodów. Ludzie byli zamożni i dobrze ubrani, a Tombstone było oczywistą wizytówką amerykańskiej super-prosperity. W połowie roku '81 wszystkie kopalnie i związane z nimi zakłady pracowały już na trzy zmiany. Górnicy zarabiali $4.00 dziennie pracując sześć dni w tygodniu po 10 godzin. Prawie wszyscy samotni i bez rodzin wydawali większość swoich zarobków na Allen Street w licznych saloonach. Sześć tysięcy robotników zarabiało tu łącznie ponad 170 tysięcy dolarów tygodniowo (prawie 4 i pół miliona dziś) i wydawało to wszystko w tym samym tempie na miejscu. Tombstone dosłownie kwitło.

22 czerwca 1881 centrum Tombstone zostało prawie całkiem zniszczone wielkim pożarem, który zaczął się od niedopałka cygara rzuconego na beczkę z whiskey w Arcade Saloon. Klecone naprędce i wznoszone bez żadnych zabezpieczeń przeciwpożarowych budynki zapalały się jedne od drugich. W gruzach legło kilkaset domów, w tym 66 biznesów. Drugi pożar, który wybuchł w chińskiej pralni przy Piątej Ulicy, zniszczył odbudowane miasto niespełna rok później, 25 maja 1882. Straty były astronomiczne, prawie trzykrotnie przekraczając sumę wszystkich ubezpieczeń nieruchomości, opiewającą na ćwierć miliona dolarów, ale odbudowa zaczęła się zanim ugaszono ostatnie płomienie.

Obszar przygraniczny jeszcze długo nie był całkiem opanowany. Podzielone na dwa obszary administracyjne dawne meksykańskie New Mexico Territory było sceną licznych konfliktów do końca stulecia. Niektórzy nie akceptowali cesji tych terenów przez Meksyk na rzecz USA, inni wierzyli, że jest to sytuacja przejściowa i nie uznawali władz amerykańskich, wielu sympatyzowało otwarcie z Konfederacją i marzyło o jeszcze jednej, skutecznej secesji. Jeszcze inni nie uznawali granicy, a Comanches nie uznawali żadnej władzy ani żadnych granic i jeszcze przez wiele lat nękali wszystkich: Apaches, Kiowa, Osage i swoich braci Shoshones, a nade wszystko białych osadników, bez względu na ich sympatie i przekonania polityczne.


Geronimo z wojownikami w 1886 r. Zdjęcie: Wikimedia


Lokalni farmerzy i właściciele rancz, hodowcy i poganiacze bydła - ludzie ze wsi - z trudem tolerowali mieszkających w miastach, przybyłych z Północy właścicieli kopalń i przedsiębiorców, najczęściej republikanów i federalistów o nieznośnych poglądach politycznych, sędziów i uważających się za coś lepszego, bezczelnych przybyszów nie wiadomo skąd. Południe rządziło się własnymi prawami i nie chciało bez walki zaakceptować obcych praw, przepisów i narzucanych mu zwyczajów. Granica, choć przez wielu uważana za tymczasową albo sztuczną, stwarzała jednak niespodziewanie liczne możliwości zarobkowe. Dzięki różnicom cen i podatków po obu stronach - jak wszędze na całym świecie w strefach przygranicznych - bardzo opłacalny stał się przemyt, zwłaszcza alkoholu i tytoniu, ale także wielu innych artykułów, które przemycano z pominięciem ceł i wszelkich innych opłat. Wielce lukratywne były też kradzieże, zwłaszcza koni i bydła. Na niewielkim stadzie krów ukradzionych w Meksyku i sprzedanych w Bisbee albo w Benson, można było zarobić o wiele więcej niż na kilku nawet wyprawach z amerykańską whiskey sprzedawaną bez podatku nielegalnym handlarzom w Meksyku, którą na dodatek trzeba bylo przewieźć wozem w najbardziej niedostępnych i niebezpiecznych okolicach. Krowy albo skradzione konie przełaziły przez granicę same, wystarczyło je tylko przepędzić machaniem kapelusza. Mało kto uważał jednak handel po obu stronach zupełnie niechronionej granicy za przemyt. Wielu mieszkającyh tu od pokoleń ludzi nie wiedziało nawet gdzie dokładnie przebiega. Z chwilą kiedy w okolicy wyrosło kilka nowych osad i miasteczek, pojawili się tu również szeryfowie, amerykańskie prawo, sądy i marshalls, a nawet oddziały kawalerii USA i nielegalna działalność przygraniczna stawała się coraz trudniejsza i bardziej ryzykowna. Opróćz Indian, przemytnicy bali się teraz amerykańskiej kawalerii i amerykańskich sędziów, ferujących drakońskie wyroki "za byle co". Wszelkie ograniczenia były jednak traktowane jak napaść i prześladowanie ludzi, którzy żyli tu o wiele dłużej niż istniała nowa granica, nakładająca ograniczenia, jakich nigdy wcześniej nie było. Ludzi, którzy przetrwali horror łupieżczych rajdów Comanche i Kiowa, i którzy w końcu wywalczyli miejsce dla siebie i wprowadzili tu cywilizację i porządek. Nagle jednak pojawili się tu nowi przybysze, dyktujący im nowe prawa i domagający się posłuszeństwa wobec jakiegoś rządu gdzieś tam, parę tysięcy mil od ich ziemi, na Wschodzie. Granica przebiegała przez środek ich kraju, rozdzielając rodziny, krewnych i przyjaciół i czyniąc z nich nagle obywateli dwóch, na dodatek głęboko zwaśnionych państw, które dopiero co zakończyły kilkuletnią, krwawą wojnę. Konflikty wybuchały tu często, nawet z błahych powodów.

Ludzie z miast ludzi ze wsi, z farm i rancz, nazywali czasem pogardliwie kowbojami (cow-boys, czyli dosłownie: "krowiarze"), ale nazwa ta odnosiła się w tamtych czasach na Południu tylko do przemytników i złodziei, ponieważ trudnili się oni również kradzieżą krów. Wlaścicieli farm i ranch nazywano farmerami albo z hiszpańska "rancheros". Zanim cowboys zaczęli być przedstawiani przez Hollywood jako prawi bohaterowie, nazwa ta oznaczała po prostu zwykłego, nieokrzesanego rzezimieszka, złodzieja bydła i przemytnika. Dziennik San Francisco Examiner napisał, że "Cow-boys to najbardziej brawurowa klasa bandytów w tym dzikim kraju ... nieskończenie gorsza niż zwykły bandyta". Nazwanie kogoś w tamtych latach na południu Arizony cow-boyem, zwłaszcza szanującego się farmera, było uważane za bardzo obraźliwe, ale bandy rabusiów były przeważnie tolerowane w przygranicznych miasteczkach. To fakt, że pijani cowboys często wszczynali burdy i czasem nawet strzelaniny, pomimo, że w miasteczkach takich jak Tombstone obowiązywał całkowity zakaz noszenia broni w miejscach publicznych, ale cow-boys nie liczyli się z groszem i zostawiali tam niezłe sumy przepijając, przegrywając w karty i tracąc w domach publicznych wiekszość swoich pieniędzy. Nazwa "cow-boy" w odniesieniu do szacownego zawodu poganiacza krów była czasem używana na północy, ale raczej z niewiedzy, bo prawie wszędzie ludzie pracujący przy hodowli bydła byli nazywani "cattle herders" (poganiacze bydła) albo "ranchers" (hodowcy), a fantastyczny i nieprawdziwy wizerunek kowboja (i jego romantyczny etos) utrwalił dopiero Hollywood, który od ponad 100 lat skutecznie propaguje i utrwala co tylko zechce. Wczesne westerny przedstawiały nawet śpiewających kowbojów w śnieżnobiałych strojach, zawsze idealnie czystych i bez jednej plamki.

15 marca 1881 roku trzech cow-boys przeprowadziło nieudany napad na dyliżans przewożący z Tombstone do Benson srebro wartości ponad 26 tysięcy dolarów. W napadzie zatrzelony został znany wszystkim w mieście i lubiany woźnica Eli Philpot, oraz jadący na dodatkowym siedzeniu z tyłu pasażer Peter Roering. Trzech braci Earp - U.S. Deputy Marshall Virgill oraz Wyatt i Morgan - tropili bandytów przez wiele miesięcy i w końcu dopadli kilku z nich w Tombstone, 26 października 1881 roku. W potyczce, która przeszła do historii jako "Strzelanina w O.K. Corral", zginęło dwóch braci McLaury - Tom i Frank, oraz Billy Clanton. Wszyscy są pochowani na cmentarzu Boothill w Tombstone. Na kanwie tego wydarzenia nakręcono kilka filmów i napisano setki artykułów, a zdania historyków na temat legalności akcji braci Earp są do dziś podzielone.

Tombstone całkiem podupadło po zamknięciu kopalń i jest dziś uważane za Ghost Town, chociaż właściwie nie wiadomo dlaczego. Jest miniaturowe, to fakt, ale w żadnym wypadku nie jest miastem-duchem, lecz żywą i bardzo żwawą atrakcją odwiedzaną przez tłumy turystów dla jego barwnej historii i zachowanych w doskonałym stanie wszystkich historycznych miejsc uwiecznionych przez Hollywood i widzianych na wielkich i małych ekranach przez miliony ludzi na całym świecie. Dzisiejsze Tombstone, nie mając żadego innego powodu swojego istnienia, żyje wyłącznie ze strzelaniny w O.K. Corral.


Web Analytics