Obszar przejściowy (the Transition Zone) to biegnący wielkim skosem w poprzek stanu teren obejmujący Mogollon Rim - wysokie urwisko położonej prawie 600 metrów wyżej wielkiej równiny Colorado. Umiarkowany klimat Colorado Plateau zmienia się w pustynny poniżej i na zachód od Mogollon Rim (wym. "mogojon"), dlatego cały ten obszar nazwano "przejściowym". Transition Zone pokrywa się z grubsza z regionem North Central Arizona.
Phoenix nocą Zdjęcie: Alan Stark
Wschodnią część tego regionu kończy największy łańcuch górski Arizony, White Mountains, położony na powierzchni Colorado Plateau i ciągnący się dalej na wschód, poza granicę z New Mexico. Pod koniec dziewiętnastego wieku, kiedy nie było jeszcze Phoenix a Arizona razem z New Mexico stanowiła dopiero teren federalny i nie miała statusu stanu, White Mountains były bardziej dzikie i niedostępne niż można to sobie dziś wyobrazić. Żyły tu niedźwiedzie, wilki i lisy, a nieliczne grupy Indian zapuszczały się tu tylko latem, najczęściej uciekając przed wrogami, albo przed amerykańską kawalerią. Dlatego właśnie rząd USA stworzył tu rezerwat dla wygnanych siłą z żyznej i zielonej Verde Valley Indian Apache i Yavapai. Zimą 1876 roku gwałcąc wszelkie wcześniejsze porozumienia pomiędzy rządem a Indianami, oddział kawaleryjski przepędził ponad 1,500 Yavapai i Apache z kwitnącej doliny w pokryte sosnowym borem dzikie góry.
Kilkadziesiąt mil na zachód od granicy z New Mexico, w samym północno-wschodnim rogu rezerwatu Apache wznosi się najwyższa góra tego masywu, Mt. Baldy. Jej szczyt sięga na wysokość prawie 11,500 stóp (3,319 m.n.m.) i jest całkiem pozbawiony roślinności i nagi, skąd pochodzi nazwa - Łysa Góra. Wypływa z niej kilkanaście mniejszych i większych strumieni i małych rzeczek we wszystkich kierunkach, niektóre wysychają okresowo, inne łącząc się z innymi strumieniami, tworzą pokaźne rzeki. Dwie z nich - White River i Black River - płyną początkowo w przeciwnych kierunkach, jedna na północ, druga prosto na południe, ale White River po kilkunastu milach skręca na zachód i na południe. Black River, również po pokonaniu kilku mil skręca na zachód i obie łączą się kilkadziesiąt mil dalej dając początek Rzece Słonej. Dziś zamiast jednego istnieją tu dwa rezerwaty: Fort Apache Indian Reservation na północy (Western Apaches) i San Carlos Apache Indian Reservation na południu (Chiricahua Apaches*), z granicą na rzekach Salt i Black.
Wraz z kilkunastoma dopływami i strumieniami, Salt River osiąga średnią wielkość w okolicy Tonto National Monument, gdzie wybudowano pierwszą z serii tam - Tamę Roosevelta, tworzącą jezioro o tej samej nazwie. Poniżej jezior Salt River przepływa przez rezerwat Indian Pima-Maricopa i wpływa w obszar miejski aglomeracji Phoenix. Kilkadziesiąt mil dalej na zachód, Salt River wpada do rzeki Gila.
Salt River wyrzeźbiła pokaźny kanion, szczególnie malowniczy w okolicy wspomnianego jeziora Roosevelta. Tworzy ono tam całą serię stromych fiordów i jest szczególnie ulubionym miejscem wypoczynkowym mieszkańców aglomeracji Phoenix. Poniżej Apache Junction Salt River wpływa w szeroką dolinę, geograficznie określaną jako Dolina Rzeki Słonej. Jeszcze w latach 30-tych ktoś w branży turystycznej (albo reklamowej) wpadł na pomysł, aby nudnie brzmiącą Dolinę Rzeki Słonej (i jeszcze nudniejsze określenie Phoenix jako "Denver Południa") zamienić na "Dolinę Słońca", i tak zostało do dziś. Nazwa, powtarzana w tysiącach folderów turystycznych została wypromowana tak skutecznie, że mało kto już dziś pamięta, że na początku była tylko celnym sloganem reklamowym, a nie nazwą nadaną dolinie przez jakieś antyczne indiańskie plemię.
Dolina Słońca - czyli poprawnie Salt River Valley - jest wyjątkowo płaska i rozległa jak na dolinę stworzoną przez rzekę. Formacje geologiczne wycięte przez wodę kojarzą się raczej z kanionami a nie z płaską, szeroką doliną. Profesor geografii na Arizona State University Anthony Brazel tłumaczy jednak, że Salt River na przestrzeni milionów lat zmieniała swoje koryto setki tysięcy razy. Płynąca woda wycięła setki wąskich kanionów i naniosła miliardy ton materiału - ziemi, piasku, żwiru i odłamków skalnych - który pokrył całkowicie kaniony tworząc prawie całkiem płaską i jednolitą powierzchnię. W niektórych miejscach doliny grubość warstwy osadowej naniesionej przez wody Salt River wynosi ponad 15,000 stóp - 4,500 metrów! Badania geologiczne potwierdziły istnienie kanionów pod tą grubą warstwą rzecznego rumowiska, piachu i mułu.
Region Centralna Arizona składa się z dwóch powiatów: Maricopa ze stolicą w Phoenix (i z szeryfem Arpaio) i Pinal. Stanowiące naturalne przedłużenie aglomeracji Phoenix na wschód Apache Junction leży w całości w powiecie Pinal. Granica Apache Junction i sąsiedniej Mesy to jednocześnie granica powiatów. Stolicą powiatu Pinal jest małe miasteczko Florence. W powiecie leży też duży rezerwat indiański Gila Indian Reservation, oraz miasteczko o nazwie... Maricopa. Valley of the Sun mieści dziś największą w Arizonie aglomerację miejską i tylko wąski pas w zachodniej części doliny ma jeszcze trochę pustych przestrzeni. Niezamieszkałe są też jeszcze niewielkie obszary u podnóża gór na wschód i na południe od doliny. Phoenix Metropolitan Area - Obszar Miejski Phoenix - to łącznie 66 miast, miejscowości, obszarów nieinkorporowanych i rezerwatów indiańskich. Na terenie aglomeracji mieszka prawie 4 i pół miliona ludzi. W ciągu dziesięciolecia 1990 - 2000 populacja aglomeracji wzrosła o ponad 45% (średni wzrost w USA to 13.2%) sprawiając, że Arizona znalazła się na drugim miejscu po Nevadzie pod względem przyrostu ludności, a sama aglomeracja - na pierwszym. W Dolinie Słońca jest 5 miast z liczbą ludności pomiędzy 200,000 a pół miliona i trzy niewiele poniżej 200,000. Cały obszar miejski Phoenix zajmuje 14 miejsce pośród największych metropolii USA.
Miejscowości aglomeracji Phoenix: Wikipedia
Phoenix Metropolitan Area to pod wieloma względami jeden wielki organizm miejski. Niektóre wchodzące w jego skład miasta i miasteczka starają się jednak za wszelką cenę zachować odrębność. Ale nawet dzielnice samego Phoenix - niegdyś osobne osady - do dziś zachowują sporą niezależność administracyjną i rządza się samodzielnie i niezależnie od władz miasta. Pielęgnowana starannie odrębność prowadzi do wielu utrudnień i niedogodności. Ustalenie granic poszczególnych miasteczek jest łamigłówką nie dla każdego. Wystarczy zresztą wpisać w Google Maps nazwę Scottsdale albo Glendale żeby sie o tym przekonać. Można tylko podziwiać lokalne departamenty policji i urzędy pocztowe, które jakoś się w tym całym galimatiasie orientują. Niektóre ulice przechodzą przez kilka miasteczek, zwłaszcza arterie na osi wschód-zachód, i zachowują nazwę ale powtarzają się na nich numery domów. Jakby tego było mało, prawie każde ma system numeracji podobny do Chicago, w "kratkę" z ulicami zerowymi, czyli głównym skrzyżowaniem gdzieś w centrum. Numery rosną we wszystkich czterech kierunkach od tych zerowych skrzyżowań i przekraczając granicę innego miasteczka nagle okazuje się, że ulica z "west" jakaś tam, nagle stała się "east" z całkiem nową numeracją, na dodatek końcową, bo numery zaczęły się gdzieś w downtown. Zamiast rosnąć, nagle zaczynają maleć, co oznacza, że wjechałeś do innego miasta.
Znalezienie adresu w całym tym labiryncie przez kogoś z zewnątrz jest nie lada wyzwaniem pomimo, ze system ulic "w kratkę" i numery rosnące we wszystkich kierunkach od punktu "0" to najlepszy system na świecie. Niestety, działa on doskonale tylko w obrębie danej miejscowości i staje się problemem kiedy wiele takich systemów miesza się w jednej wielkiej aglomeracji, w której granice sąsiadujących ze sobą miast są takie jak w Phoenix. Problem z adresami i granicami to jednak nie wyłączny problem Phoenix. Wszystkie wielkie skupiska miejskie w USA - New York, Los Angeles, Chicago, San Francisco i dziesiątki innych - mają podobne systemy i składają się z dziesiątków przenikających się nawzajem suburbii, z któych każda ma najbardziej nieprawdopodobne kształty.
Poza całkiem innym i utrzymanym w stylu country Wickenburgiem, poszczególne części aglomeracji trudno traktować odrębnie. Granice przebiegają przeważnie środkiem ulicy i przypominają meandry jakiejś pustynnej rzeki. Oficjalne terytoria poszczególnych miasteczek wrzynają się jedne w drugie w fantastycznych konfiguracjach i niesposób znaleźć między nimi jakieś znaczące różnice, poza kolorem paska na policyjnych samochodach. Niektóre malują swoje wozy strażackie na czerwono, inne na żółto albo na niebiesko. I to właściwie wszystko - na pierwszy rzut oka - co odróżnia od siebie większość skupisk miejskich w Valley of the Sun.
Z pewnością właśnie dlatego każde stara się za wszelką cenę odróżnić od pozostałych eksponując najmniejsze nawet detale, dzięki którym są inne i niepowtarzalne. Jest to częściowo uzasadnione zwykłą ekonomią, ponieważ duża część budżetów miasteczek metropolii pochodzi z turystyki, dlatego reklama własnej unikalności i lokalnych atrakcji jest taka ważna. Ale ekonomia to tylko część prawdy o suburbiach Wielkiego Phoenix. W jakimś sensie wszystkie miasta świata są dziś do siebie podobne, nic więc dziwnego, że podobne są miasta dookoła Phoenix. Stanowiące dziś prawie całkiem zintegrowany organizm miejski osady rzeczywiście różnią się od siebie. Mają inną historię, zawdzięczają swoje istnienie i przetrwanie całkiem innym splotom zadziwiających okoliczności, powstawały z innych powodów i budowali je ludzie, których nie łączyło zupełnie nic. I jeszcze jedno: miasta Doliny Słońca są tak blisko siebie dziś, w czasach samochodu, szybkich pociągów, metra, tramwajów i w ogóle sprawnej komunikacji miejskiej. Ale sto lat temu przejazd dyliżansem z dzisiejszego centrum Phoenix do oddalonej o 20-kilka mil Mesy, co dziś zabiera nie więcej niż pół godziny, był wielogodzinną wyprawą z przystankami, uzależnioną na dodatek od pogody. Ranczerzy robili niezbędne zakupy w miasteczkach raz na miesiąc, albo rzadziej, a wyjazd gdzieś dalej - 50, 100 mil - trwał przeważnie wiele dni. Miasta w Dolinie upodobniły się poprostu do siebie w procesie uniwersalnej unifikacji, którą każde z nich próbuje choć częściowo zniwelować eksponując własny, unikalny charakter.
*) Tylko dwa plemiona Chiricahua Apaches są uznawane przez rząd USA: Fort Sill Apache Tribe w rezerwacie koło Apache, Oklahoma i mała grupa Chiricahua żyjących na terenie rezwerwatu Mescalero Apache w rezerwacie niedaleko Ruidoso w New Mexico. Chiricahua z rezerwatu San Carlos w Arizonie zostali przesiedleni do Oklahomy i na Florydę (Geronimo) w 1886 roku. Do rezerwatu San Carlos przesiedlano później wiele różnych klanów należących do grupy językowej Apache (Apachean/Athabascan) i uznawanych zbiorczo za Apache, ale prawie żaden z tych klanow nie należał do Chiricahua. Z Chiricahua Apache została tu tylko nazwa. Mieszkańcy rezerwatu San Carlos są tylko luźno spokrewnieni z Apaczami z sąsiedniego Fort Apache Reservation (Western Apaches).